Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt i starosta na ławie oskarżonych

Dariusz Brożek
Dariusz Brożek
Dariusz Brożek
W Sądzie Rejonowym w Międzyrzeczu dobiega końca proces starosty Grzegorza Gabryelskiego i wójta Przytocznej Bartłomieja Kucharyka. Podczas ostatniej rozprawy urzędnicy i ich obrońcy byli przygotowani na mowy końcowe. Okazało się jednak, że proces zakończy się z kilkutygodniowym poślizgiem.

Powodem zwłoki jest ciążący na urzędnikach zarzut, dotyczący rzekomej próby wyłudzenia unijnej dotacji. Przed dwoma laty gmina Przytoczna wystąpiła z takim wnioskiem do Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego. Ubiegała się o pieniądze na plac zabaw dla dzieci we wsi Strychy. Potem wycofała się z pomysłu i nie wzięła nawet grosza na jego realizację. W starostwie doszło jednak do machlojek z pozwoleniem na wycięcie znajdujących się tam drzew, co zaprowadziło starostę i wójta wpierw przed oblicze prokuratora, a potem na ławę oskarżonych.

Zdaniem śledczych, oprócz poświadczenia nieprawdy w urzędowych dokumentach oskarżeni usiłowali wyłudzić dotację z Unii Europejskiej. Dlatego sąd postanowił ustalić, kto został przez nich pokrzywdzony. Pierwszy ślad prowadził do Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego, który przyznaje samorządom unijne pieniądze. Podczas jednej z wcześniejszych rozpraw pracownik LUM stwierdził jednak, że urząd nie był poszkodowany w tej sprawie. Wszystko wskazywało, że Temida prześwietliła już wszystkie wątki i zarzuty, dlatego w czasie ostatniej rozprawy oskarżeni byli przygotowani do wygłoszenia tzw. mów końcowych. Pośpieszyli się o kilka tygodni. Sędzia Krzysztof Martysz uznał, że należy sprawdzić, czy poszkodowanym w tej sprawie aby nie jest Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Przystał na to oskarżyciel prok. Tomasz Chechła, a także obrońcy wójta i starosty. W efekcie sąd postanowił wysłać do agencji wniosek o zajęcie stanowiska na ten temat.

O procesie urzędników pisaliśmy już wiele razy w naszym tygodniku. Przypominamy, że międzyrzecka prokuratura oskarżyła ich także o poświadczenie nieprawdy w urzędowych dokumentach. Chodzi o drzewa we wsi Strychy. W 2014 r. władze Przytocznej chciały je wyciąć (potem miał tam powstać plac zabaw - przypomina redakcja). Dlatego zwróciły się do władz powiatu o zgodę na wycinkę. Kilka miesięcy później okazało się jednak, ze drzew jest o 50 więcej, niż podano we wniosku i potem także w zezwoleniu na ich wycięcie. Wtedy w starostwie sporządzono nowy dokument - z właściwą liczba drzew, ale z wcześniejszą datą i numerem.

Dokumenty przerobiła urzędniczka starostwa, która jako pierwsza została zatrzymana w tej sprawie. Potem została osądzona w odrębnym procesie, który zakończył się warunkowym umorzeniem. Prokuratura oskarżyła też gminnego urzędnika z Przytocznej Krzysztofa C, który odpowiada przed sądem za machlojki z dokumentami.

Wyrok powinien zapaść w pierwszej połowie kwietnia. Starosta i wójt nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im czynów. Zgodnie zaznaczają, że nie wycięto ani jednego drzewa i gmina nie wzięła też dotacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska