Uśmiechnięta siostra Leonarda z przedszkolakami z Ayos; do Misji Katolickiej uczęszcza 680 dzieciaków z pobliskiego miasta
(fot. fot. Archiwum Misji Katolickiej)
- Widać Chrystus chciał, żeby studnia jednak powstała - uważa Janusz Lisiecki z miejscowego klubu rotariańskiego. I zaczyna opowieść od początku: - Dwa lata temu przyjechała do Wolsztyna siostra Leonarda, będąca na misji w Kamerunie. Wypatrzył ją w kościele nasz kolega Michał Chojnacki.
Spotkał się, porozmawiał. Dowiedział się, iż głównym problemem z jakim boryka się misja jest brak wody.
Siostra Leonarda to ongiś w "cywilu" Anna Klim, oczywiście wolsztynianka. A że w mieście "wszyscy się znają", nie było problemu z porozumieniem.
Wpierw ostrożne pertraktacje
Studnię należało odpowiednio obudować i zabezpieczyć, żeby czekający nie stali w skwarze, ale i też ochronić jej urządzenia przed wszechobecnym piaskiem
(fot. fot. siostra Leonarda)
- Michał "wrzucił" sprawę z wodą na posiedzenie naszego klubu, gdzie ustaliliśmy, iż możemy pomóc siostrom w Kamerunie, ale musimy wiedzieć na czym stoimy - dodaje Krzysztof Piotrowski, prezydent klubu Rotary. - Skontaktowaliśmy się z misją, zakonnice, zresztą Polki, opisały na czym polega ich praca, jakie mają kłopoty. Potem poprosiliśmy, żeby dały nam kontakt z jakąś firmą budowlaną i z geologami, którzy mogliby stwierdzić czy na terenie misji jest woda. I dopiero wtedy podjęliśmy decyzję - sfinansujemy budowę studni.
Gdy geolodzy trafili na wodę w Ayos, efekt ich pracy potwierdził jeszcze za pomocą różdżki radiesteta, ale i zakonnik - Władysław Kozioł z zakonu oblatów. Oczywiście wywodzący się z klasztoru w podwolsztyńskiej Obrze (i jak tu nie uznać, iż "mafia wolsztyńska" znajdzie się w każdym miejscu globu?!).
Misja Katolicka Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Opatrzności Bożej istnieje w kameruńskim mieście Ayos od 20 lat. Siostry służebniczki (wcześniej Francuzki, od 2002 r. Polki) prowadzą tam dla 680 dzieci przedszkole i szkołę oraz tzw. centrum formacji, gdzie młodzież uczy się zawodu. M. in. chodzi o przyciągnięcie dziewcząt do szkoły i nauki jakiegoś fachu. Zajęte czymś pożytecznym może nie pójdą "na ulicę". Prostytucja jest bowiem jedną z miejscowych plag. A Ayos drugim pod względem zachorowań na AIDS miastem kraju.
Misja może więc przyciągać młodzież, a dobra pitna woda w niej - tym bardziej. Wprawdzie przez Ayos płynie rzeka Nyong, ale jest to ściek pełen zarazków. Ów ciek bywa wręcz źródłem chorób. Żeby zatem mieć wodę zakonnice musiały do najbliższej studni pokonywać kiepską drogą aż 40 km w jedną stronę. Podobnie inni mieszkańcy.
Gejzer na sześć metrów
Starszą młodzieżą szkolną opiekuje się przełożona Misji Katolickiej w Ayos - siostra Gracjana
(fot. fot. siostra Leonarda)
- Kosztorys budowlany, sporządzony na podstawie informacji uzyskanych w Afryce, opiewał na 20 tys. euro - ciągnie opowieść pan Janusz. - Oczywiście nasz klub Rotary, w którym jest 26 osób, nie miał takich pieniędzy. Zaczęliśmy ich szukać.
W zgromadzeniu funduszów pomogły dwa bale charytatywne, dwa rajdy samochodowe, koncert Jacka Kotlarskiego, aukcja obrazów podarowanych przez starostę Ryszarda Kurpa, a także aktywność jednego z rotarian, Jordańczyka Abdera El-Masri, który wyhaczył od sponsorów ok. 10 tys. zł. W Kamerunie zaś dzieło wspierali polscy oblaci, oczywiście z Obry.
- Prace przy studni rozpoczęły się w 2007 r., zakończono je 27 grudnia 2008, potem jeszcze trzeba było zbudować otoczenie studni, co trwało do kwietnia br. - opowiada K. Piotrowski. - Postawiliśmy bowiem warunek, żeby misja "podzieliła się" wodą z miastem Ayos, a to wymagała odpowiedniego zabezpieczenia i zatrudnienia człowieka.
Gdy włoska firma, która prowadziła prace wiertnicze, doszła do 65 metra w głąb ziemi, wówczas trysnął gejzer wody. Wybił na sześć metrów przynosząc radość tubylcom, Misji Katolickiej, ale i rotarianom znad Dojcy.
Tydzień temu siostra Leonarda znów była w Wolsztynie. Opowiedziała o zakończonej inwestycji, jak też o przygodach z nią związanych. Gdy bowiem w Ayos rozeszły się wieści, że będą wiercenia, miejscowi złodzieje słusznie wywnioskowali, iż ktoś musiał dać na to pieniądze. Które warto posiąść...
- I zaczęły się włamania do misji, w sumie były trzy - relacjonuje J. Lisiecki. - Biuro sióstr wyczyszczono ze wszystkiego co się dało, ale jednak naszych pieniędzy złodzieje nie znaleźli, choć inne ukradli. A były schowane za obrazem Chrystusa. On na pewno chciał, żeby ta studnia powstała...
Zimą trzech panów z klubu Rotary wybiera się do Kamerunu, żeby na własne oczy obejrzeć studnię.
Ile kosztuje studnia w Kamerunie (ramka)
Właśnie geologom udało się dotrzeć do wody, strumień trysnął na sześć metrów w górę
(fot. fot. siostra Leonarda)
* badania hydrogeologiczne - 550 euro
* roboty wiertnicze - 11.700
* budowa infrastruktury - 5.200
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?