Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko da się przełknąć

DODOTA NYK 0 76 835 81 11 [email protected] KRZYSZTOF ZAWICKI 0 76 833 33 34 [email protected]
Terrorystów udawali żołnierze z innej jednostki. Ubrani na czarno i wymazani pastą.
Terrorystów udawali żołnierze z innej jednostki. Ubrani na czarno i wymazani pastą. Dorota Nyk
Było jak na prawdziwej wojnie. Ale za dywersantów przebrali się żołnierze z innych jednostek. Huta udawała zakład zbrojeniowy. A bronili go rezerwiści z całego Dolnego Śląska.

To zaskoczenie. - Wszyscy myśleliśmy, że jak zwykle zamieszkamy w koszarach i będziemy sobie wyskakiwać do domu na noc - żalił się przed atakiem Krzysztof Łukawski, rezerwista z Głogowa. Ale nic z tego. Rezerwistów wywieziono na poligon. Musieli wziąć udział w pozorowanej wojnie. A ich szkolenie i ćwiczenia kosztowały 4,5 mln zł.

Wszystko da się przełknąć

Poligon w Widziszowie. Przy bramie czeka kapitan Jarosław Żeglarski z 6. Ośrodka Przechowywania Sprzętu w Głogowie. Do obozowiska, gdzie szkolą się przyszli obrońcy głogowskiej huty, dopływamy kutrem, przez Odrę. Innej drogi tu nie ma.

- Jesteśmy na miejscu - gościnnym gestem dziennikarzy "GL" zaprasza kapitan. Mieszka tu trzeci batalion rezerwy, blisko 200 osób ściągniętych tu z całego Dolnego Śląska. Najstarszy rezerwista ma 55 lat.

Akurat trafiamy na przerwę w ćwiczeniach. Obiad. Pierwsze danie: zupa jarzynowa. - Nie wiem z jakich warzyw, bo trudno wyczuć - mówi jeden z żołnierzy. Na drugie jest śledź i ziemniaczane puree. - Na początku obiady były niesmaczne, ale teraz da się już wytrzymać - ocenia jeden z żołnierzy. A kapitan Żeglarski dodaje, że w wojsku, na poligonie, wszystko smakuje lepiej niż w domu. Bo człowiek jest bardziej głodny.

Jakoś sobie radzą

Wszyscy mieszkają w wojskowych namiotach. Śpią na pryczach, pod dwoma kocami. Pobudka jest o godz. 5.30. Potem krótki czas na toaletę. Za łaźnię służy namiot, który stoi nieco z boku. Jest nawet prysznic. Po myciu czas na śniadanie. O godz. 7.45 apel poranny. Do 14.25 trwa szkolenie, a potem żołnierze idą na obiad. Po południu są jeszcze trzy godziny ćwiczeń. Kolacja i wolny wieczór. Ale do domu wracać nie wolno.

Przez cały dzień jest czynna kantyna. Rezerwiści kupują głównie słodycze i napoje. - Snickersy, słonecznik, herbatę i kawę - wylicza sprzedawca. Ale najbardziej chcieliby piwa. - Alkoholu na terenie obozowiska nie ma - ucina kapitan Żeglarski. - Zakaz spożywania.

Ale żołnierze mówią coś innego. Że jakoś sobie radzą. - Przywożą nam rodzina lub znajomi, albo sami wyskakujemy do sklepu w pobliskich Serbach - opowiadają.

Piotr Magryś z Brzegu Dolnego jest powołany do rezerwy już nie pierwszy raz. - To chyba widać po siwych włosach - śmieje się. Ale i on jest zaskoczony, że trafił na poligon. - W nocy jest trochę zimno - narzeka.

To akcja Merkury 06

- Przypuszczałem, że tak będzie. Przygotowałem się psychicznie - mówi Wojciech Skiba, dentysta z Lubina. Na zmianę pełni służbę z innymi medykami. Są tu także skoszarowani głogowscy lekarze Rafał Kurtys i Wojciech Nienartowicz. - Jestem typowym mieszczuchem, ale dobrze sobie tu radzę - mówi W. Skiba. - Mam tu swoje przybory do mycia, książkę, gazety. Ale inne rzeczy osobiste i ubrania musiałem zostawić w depozycie.

- Po studiach miałem przez 20 lat spokój, a w zeszłym roku po raz pierwszy wojsko sobie o mnie przypomniało. Byłem zaskoczony, że takich starych jeszcze powołują do rezerwy - opowiada Krzysztof Działa, w cywilu wiceprezes ds. ekonomicznych PSS Społem w Lubinie. Tutaj został mianowany głównym księgowym brygady rezerwistów i w trakcie akcji będzie pracował na stanowisku dowodzenia.

Zabawa w wojnę

Po co ich tu zgrupowano i czego się uczą? Przygotowują się do wyjątkowej akcji. Specjalne ćwiczenia pod kryptonimem Merkury 06 zarządził Dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego. Podobne odbywają się w zachodniej Polsce. W sumie bierze w nich udział kilka tysięcy osób. Ale pod Głogowem zgrupowano ponad 300.

Godzina W wybiła 11 października rano. Żołnierze wykonywali dwa poważne zadania. Budowali przeprawę przez Odrę i bronili huty przed atakiem terrorystów. Huta udawała zakład zbrojeniowy, a manewry wyglądały jak prawdziwa wojna. Rozgorzała walka. Strzały, wybuchy, bombardowanie z samolotów, które przyleciały nad zakład. Terroryści to byli przebrani i umazani czarną pastą żołnierze z innej jednostki. Oczywiście nasi żołnierze ich pokonali.

- Wcale nie było im za ciężko, dobrze sobie radzili - ocenia rezerwistów kapitan Żeglarski. - Żołnierz przecież musi być sprawny przez całą swoją służbę. To było takie oderwanie od codzienności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska