- Proszę nie mylić nazwy mojego zawodu z organomistrzem, który specjalizuje się w organach ludzkich - żartuje Adam Olejnik, właściciel zakładu organmistrzowskiego "Ars Organum".
Państwo Olejnikowie powoli urządzają w Głoguszu swoje życie, a zwłaszcza cenny warsztat organmistrzowski. Kupili tu gospodarstwo poniemieckie z dużym ogrodem. Wokół zieleń łąk i ogrodów, duża przestrzeń, cisza.
- Dwa lata szukaliśmy takiego miejsca - mówi Marta Olejnik. Osiedlili się w stronach rodzinnych pani Marty, pedagoga z wykształcenia, ale obecnie wspierającej zawodowo męża.
- Od dziecka byłem zafascynowany organami - opowiada pan Adam, który jest z wykształcenia muzykiem-organistą. Jak twierdzi, niepraktykującym. Uczył się w muzycznej szkole średniej w Wałbrzychu i na studiach w Zielonej Górze.
Zajął się jednak samym instrumentem, a nie grą na nim. - Pierwszy mój warsztat mieścił się w walizce - przypomina sytuację sprzed kilkunastu, gdy zaczynał od drobnych napraw w kościołach. W ostatnich dwóch latach pracował nad zabytkowymi organami Hartiga z 1822 r. dla zabytkowego drewnianego kościółka w Klępsku oraz nad organami Sauera dla kościoła w Paradyżu.
Jest wierny swojemu zawodowi i trudno go sobie wyobrazić w innym fachu. - Moje hobby to... organmistrzostwo, traktuję to nie tylko jak zawód, ale i powołanie oraz pasję - potwierdza nasze obserwacje. Wydaje się zresztą niemożliwe, żeby ktoś potrafiący z takim przejęciem opowiadać o tym nietypowym zajęciu mógł je zostawić dla innego fachu. - Marzy mi się wieczny pozytywny niepokój - ciągnie. - Żebym zawsze czuł się zmobilizowany do dalszego kształcenia. Wiem, że wtedy będę podejmował wyzwania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?