Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wychowanek w pierwszym drużynie? Najważniejsze są minuty na parkiecie

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
Opis do fotki: Przy piłce jeden z czołowych zawodników SKM-u Rafael Kolawole (fot: Facebook/SKM Zastal)
Opis do fotki: Przy piłce jeden z czołowych zawodników SKM-u Rafael Kolawole (fot: Facebook/SKM Zastal)
O koszykówce młodzieżowej i o tym, czy w zespole zielonogórskiego Zastalu może zagrać wychowanek w rozmowie z generalnym menedżerem Stowarzyszenia Koszykówki Młodzieżowej Zastal – Robertem Morkowskim.

Zespół Q8 Oils SKM Zastalu Zielona Góra walczy o udział w drugoligowych play-offach zajmując w tej chwili ósme miejsce. Jesteście na dobrej drodze, by osiągnąć ten cel, prawda?

Myślę, że tak. Drużyna ma fajny „flow”. Przewijają się młode talenty, wsparte doświadczonymi Nikodemem Sirijatowiczem i Kamilem Olejnikiem. Nasz projekt się broni, bo ci młodzi ludzie mogą otrzymać sporo minut gry i przez to się wybić. Chcemy, aby chłopcy się rozwijali, to jest dla nas priorytet. Dobry wynik cieszy, jeśli uda się awansować do play-offów, to będzie już podwójne szczęście.

W jaki sposób oceniasz poziom rozgrywek drugoligowych?

Druga liga z roku na rok jest coraz mocniejsza. Trenerzy zrozumieli, że to może być dla chłopaków prosta droga do zawodowstwa, taki koszykarski poligon doświadczalny. Nasz projekt pokazuje, że lepiej stawiać na młodzież, niż ściągać kogoś z zewnątrz. Rozgrywki są szybkie, dynamiczne, idzie to w dobrą stronę i każdy może wygrać z każdym.

Kibice basketu w Zielonej Górze zastanawiają się często, czy „z tej mąki będzie chleb” i czy któryś z wychowanków może w najbliższym czasie zagrać w pierwszej drużynie Zastalu i być jej czołową postacią?

Wszystko jest możliwe, ale to jest długofalowy i trudny proces. Owszem, jednostka wybitna i utalentowana potrafi się przebić, ale często jest z tym problem. Sport zawodowy jest mocny fizycznie, to są często silni gracze, do których ten młody człowiek musi równać. Ta droga dziś się wydłużyła. Kiedyś ta siła fizyczna nie była aż tak istotna, młodzi wchodzili z marszu. Gdy jeszcze jako zawodnik w latach 90. wchodziłem do pierwszej drużyny Zastalu, miałem szczęście. Dostawałem minuty, musiałem grać, bo klub już nie miał pieniędzy na ściąganie zagranicznych zawodników. Zastal grał wtedy swoimi wychowankami, a ja z tego doświadczenia wówczas skorzystałem.

Można zatem wyciągnąć wniosek, że wszystko sprowadza się do minut na parkiecie? To jest klucz do sukcesu?

Tak, to był zawsze klucz. A do tego rola trenera, którą jest budowanie zawodnika. Warto zauważyć, że dziś młody koszykarz często dość późno „wychodzi na powierzchnię”.

Znasz konkretne przykłady?

Choćby nasz wychowanek Filip Matczak, czy jeszcze do niedawna gracz Zastalu Przemysław Żołnierewicz. „Wypłynęli”, bo dostali szansę. Takie projekty polskie można zbudować i to jest możliwe, ale potrzeba na to czasu, by takiego koszykarza wychować. Zielonogórscy wychowankowie grają w pierwszoligowych klubach, walczą o minuty. Przykładowo Tobiasz Dybak poszedł do rezerw Śląska Wrocław, próbuje się przebić w pierwszej lidze. Mógł obrać inną drogę, pójść do drugiej ligi i grać dłużej, bo minuty są cenne.

Kto się dziś może przebić grając w pierwszym Zastalu?

Próbuje Jan Góreńczyk. Ma fajne ciało, prawie dwa metry wzrostu, jest świetnie zbudowany. Dobrze, że trenuje z zawodowcami, bo widzi perspektywę, a to jest na pewno duże doświadczenie. Do tego dostaje wspomniane minuty. Kwestia decyzji trenera, czy będzie go wykorzystywał częściej, ale wszystko musi pokazać na treningach. Sport zawodowy jest bezwzględny, każdy walczy o siebie. Potrzeba dużo elementów, by to wszystko zafunkcjonowało.

Czy jest współpraca między pierwszym zespołem Zastalu a SKM?

W zeszłym roku była ona bardzo dobra między byłymi trenerami Oliverem Vidinem i Dawidem Nowakiem, ale trudno się dziwić. Było aż czterech graczy SKM-u zaangażowanych w pierwszym zespole. Dziś jest także taka współpraca trenerów Davida Dedka i Piotra Bakuna. Zawsze przed sezonem odbywają się takie rozmowy, na ile młodzi zawodnicy będą potrzebni pierwszej drużynie.

O co walczyć będzie SKM w tym sezonie w rozgrywkach młodzieżowych?

Roczniki 2005, 2007, 2009 i 2011 walczą w strefie dolnośląsko-lubuskiej o awans do poziomu centralnego. Juniorom starszym się nie udało, ale blisko ćwierćfinałów jest rocznik U-17. Myślę, że w kadecie w kategorii U-15 mamy szansę na medal. Warto dodać, że basket w mieście jest bardzo popularny. W Zielonej Górze jest moda na koszykówkę. Hala przy ulicy Ameli, w której trenujemy, pęka w szwach, już się w niej nie mieścimy, a przecież są jeszcze inne szkółki w mieście. Razem w Zielonej Górze może trenować nawet sześciuset młodych adeptów koszykówki. Do tego są dziewczyny pod skrzydłami Agnieszki Welc. Grają w drugiej lidze i juniorskich rozgrywkach. Cały czas się rozwijamy, i oby tak dalej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska