Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wycięli dzieciom huśtawki

Małgorzata Trzcionkowska
Wioletta Zawadzka jest zbulwersowana zniszczeniem placu zabaw dla dzieci. – Lubię dzieci i nie przeszkadza mi, gdy się bawią na placu – podkreśla.
Wioletta Zawadzka jest zbulwersowana zniszczeniem placu zabaw dla dzieci. – Lubię dzieci i nie przeszkadza mi, gdy się bawią na placu – podkreśla. Fot. Małgorzata Trzcionkowska
- Proszę szybko przyjechać - zaalarmował nas mieszkaniec ul. Szprotawskiej w Żaganiu. - Pracownicy spółdzielni wycinają jedyny plac zabaw dla dzieci z okolicznych bloków!

Na miejscu okazało się, że spółdzielniany bus zaparkował między domami nr 10 i 12. Pracownicy stwierdzili jedynie, że wykonują polecenie prezesa. Zabronili też fotografowania. Jeden z nich wykrzykiwał, że nie wolno również robić zdjęć samochodu. - Mam dzieci w wieku 3 i 5 lat - mówi Jarosław Kędzierski, mieszkaniec ul. Szprotawskiej. - Przychodzą na plac zabaw pod opieką, jestem więc zdziwiony, że komuś mogą przeszkadzać bawiące się dzieci. Zadzwoniłem do spółdzielni, a tam powiedzieli mi, że mogę chodzić z dziećmi na plac zabaw do parku.

Pracownicy spółdzielni zabrali się za demontowanie urządzeń o zabawy po godz. 8.00. Gdy większość lokatorów była w pracy. Ale i tak wielu wyległo na podwórko i ze zdenerwowanie komentowało poczynania spółdzielni. - Powiedzieli nam, że to na wniosek mieszkańców, którym plac zabaw pod oknami bardzo przeszkadza - stwierdza Krystyna Grzybowska. - Ale nikt nie chodził z żadną listą z żadną listą do podpisu. Pytam więc, komu to przeszkadzało?

Pani Krystyna zaznacza, że nie ma małych dzieci, które bawią się na placu zabaw.
Ale zupełnie jej nie przeszkadzają bawiące się dzieci sąsiadów. Przecież maluchy muszą mieć gdzieś swoje miejsce. A w bloku mieszkają nie tylko staruszkowie, którzy chcieliby mieć spokój i ciszę, tak jak na wsi. To zresztą niemożliwe, bo ulica Szprotawska to blokowisko w ruchliwym centrum miasta.

- Bardzo mi szkoda dzieci, które wrócą ze szkół, przedszkoli i zobaczą, że nie ma ich placu - denerwuje się pan Andrzej. - Ja też nie mam małych dzieci, ale uważam, że plac pod blokiem jest bardzo potrzebny.

Wioletta Zawadzka tłumaczy, że jej dzieci już dawno wyrosły. Ale zupełnie nie przeszkadzają jej maluchy na placu. - Cieszę się, gdy widzę i słyszę dzieci - podkreśla. - Dziwię się, że komuś mogą przeszkadzać.

Może będą nowe

Pan Andrzej opowiada, że zadzwonił do działu technicznego spółdzielni. Tam mu powiedziano, że zabawki zostały wycięte po skargach mieszkańców. Gdy zaprotestował, że nie widział żadnej petycji, powiedziano mu, że urządzenia nie spełniały wymogów norm europejskich i trzeba było je wyciąć. W piątek nie było prezesa, zaś pracownicy nie byli skorzy do poważnych rozmów z mieszkańcami i prasą.

Sprawą zajął się Adam Matwijów, przewodniczący rady nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej. - Rzeczywiście, były skargi części mieszkańców na hałas z placu zabaw - wyjaśnia. - Jednak ostatecznym powodem demontażu był fakt, że były już stare, metalowe, a co za tym idzie niebezpieczne dla dzieci. Gdyby któremuś coś się stało, to odpowiedzialność spadłaby na spółdzielnię.

Przewodniczący rady nadzorczej nie przesądza, że to koniec placu zabaw między blokami. - Na początku tygodnia władze spółdzielni będą rozmawiać na temat możliwości zakupu urządzeń z odpowiednimi atestami - obiecuje A. Matwijów. - Zobaczymy, co da się zrobić, żeby zadowoleni byli nie tylko starsi mieszkańcy bloków, ale również ci, z małymi dziećmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska