Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjazdy Oriona i Olimpii zakończyły się porażkami

(ppp, pat)
Tym razem Karol Hachuła (z lewej) i Marcin Karbowiak nie zdołali zatrzymać ataków Morza
Tym razem Karol Hachuła (z lewej) i Marcin Karbowiak nie zdołali zatrzymać ataków Morza fot. Paweł Janczaruk
Boli szczególnie porażka drużyny z Sulęcina, która zmierzyła się z bardzo słabą ekipą Cuprum Lubin.

Orion Sulechów nie ma ostatnio dobrej passy. Po porażkach u siebie z Krispolem Września i UAM-em Poznań, nasi przegrali w Szczecinie.

Już w pierwszym secie okazało się, że łatwo nie będzie. Gospodarze szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie i regularnie je powiększali. Sulechowianie nie byli w stanie się przełamać. Wydawało się wręcz, że nie chcą podjąć lub po prostu nie są w stanie, podjąć walki. Nie istniał blok, ataki ze skrzydeł często lądowały na aucie. Rywal za to wykorzystywał wszystkie błędy.

W drugiej odsłonie gra naszych się nieco poprawiła. Orion prezentował się znacznie lepiej szczególnie w ataku. Morze Bałtyk nie chciało jednak oddać pola i obie drużyny szły punkt za punkt. Niestety, przy stanie 23:23 sulechowianie mimo szansy na kontrę, nie zdołali zakończyć akcji, a w kolejnej nadziali się na blok i było 2:0 dla gospodarzy.

Potem było tylko gorzej. Trzeci set bardzo przypominał pierwszy, w którym nasi sprawiali wrażenie zrezygnowanych i bez woli walki. To szybko przełożyło się na wynik. Rywale szybko odskoczyli, co jeszcze bardziej zdeprymowało gości. Do końca nie byli w stanie zagrozić pewnej siebie ekipie ze Szczecina.

- Co mam powiedzieć? - pytał retorycznie trener Oriona Paweł Raczyński. - Nie podjęli walki, nic się nie układało. Po pierwszym secie moi zawodnicy usłyszeli wiele cierpkich słów, ale niewiele to dało. Oni muszą sami do tego dojść, bo nie ma żadnej konsolidacji, woli walki, werwy i chęci zwycięstwa. Po prostu nie istnieje drużyna, jako całość. To dla nas ciężki okres, ale mam nadzieję, że się przełamiemy i szybko wyjdziemy z kryzysu.

MORZE BAŁTYK SZCZECIN - ORION SULECHÓW 3:0 (25:16, 25:23, 25:18)
ORION: Myślicki, Karbowiak, Haładus, Borkowski, Pudzianowski, Hachuła, Odwarzny (libero) oraz Krawczuk, Olejniczak, Lickindorf.

Mogli to wygrać

- W Lubinie powinniśmy pokonać gospodarzy do zera - przyznał Roman Bartuzi. Ale błędy naszych dodały rywalom skrzydeł.

Grający trener Olimpii ma czego żałować. Cuprum jest najsłabszym zespołem w lidze i prawie wszyscy golą go bez litości. Tymczasem nasi, zamiast kompletu, do domów wrócili tylko z punktem i nadal okupują miejsce w dolnych rejonach tabeli.

Szkoda, bo po pierwszym secie było bardzo dobrze. - Ustawiliśmy grę pod siebie i jeszcze przez cztery piąte drugiej partii dominowaliśmy - relacjonował Bartuzi. - Błędy w ataku i przyjęciu przy stanie 23:21 dla nas sprawiły, że rywale dostali skrzydeł, a w nasze szeregi wkradła się nerwowość.

W czwartej, a zwłaszcza piątej odsłonie, sulęcinianie na potęgę psuli zagrywkę. - Ta nonszalancja drogo nas kosztowała i cenne punkty uciekły - ubolewał trener gości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska