Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wynosili dziadka

Janczo Todorow
- Może ludzie nam pomogą przy odbudowie domu, aby teściowie mogli tu wrócić jak najszybciej – mówi Józefa Puchta, obok syn Adrian.
- Może ludzie nam pomogą przy odbudowie domu, aby teściowie mogli tu wrócić jak najszybciej – mówi Józefa Puchta, obok syn Adrian. fot. Janczo Todorow
Ogień powstał prawdopodobnie przez zwarcie w instalacji elektrycznej, spaliły się meble i sprzęty w połowie parterowego domku. Sąsiedzi przygarnęli mieszkających w nim staruszków, a reszta rodziny przeczekała na dworze akcję ratowniczą.

- To jakiś zły sen, do tej pory oglądaliśmy takie sceny tylko na filmach - wzdycha Józefa Puchta. - Przed spaleniem się żywcem w pożarze uratował nas syn Darek, który do późna był u kolegi. Kiedy wracał do domu przed drugą, zauważył ogień i nas obudził. Każdy uciekał jak mógł, na bosaka, w samej bieliźnie. Zaraz przyjechały wozy strażackie i strażacy zaczęli gasić. To koszmar - opowiada kobieta.

Wyniósł dziadka
Najstarszy syn Puchtów - Łukasz - wyniósł dziadka na rękach. Sąsiad Tomasz Toporowski wraz z kolegą Krystianem Siwką wyciągnęli przez okno babcię. Była prawie naga, sąsiedzi zaraz zabrali ją do swojego domu. Staruszkowie spędzili resztę nocy w łóżku w domu obok. - Dziadek ma 91 lat, a babcia 84, rano zabrała ich córka, która mieszka w Jasieniu - opowiada Józefa.

Syn staruszków Zbigniew Puchta, pracuje w jednostce wojskowej w Nowogrodzie Bobrzańskim. Jak tylko dowiedział się o nieszczęściu zaraz przyjechał do domu. Był też i jego komendant, oglądał i pytał się w czym może pomóc.

Na miejscu była i zastępca burmistrza Lubska Halina Kaczmarek. Zaproponowała pogorzelcom pobyt w hotelu na koszt gminy. - Nie chcieliśmy, bo połowa domu jest cała, mamy gdzie spać i mieszkać. Budynek jest ubezpieczony, ale ile dostaniemy odszkodowania, nie wiemy - mówi J. Puchta.

Dostaną pomoc

W pożarze spaliły się meble i inny sprzęt w pokoju, kuchni oraz przedpokoju. Spłonęły też ubrania i dokumenty Darka, który mieszkał razem z dziadkiem i babcią. Strażacy przypuszczają, że przyczyną pożaru było zwarcie. - Przecież robili to fachowcy, jak mogło się stać - zastanawia się Józefa.

Kobiet martwi się, co będzie z teściami, bo chcą jak najszybciej wracać do domu. - Ale trzeba najpierw odremontować pokoje, bo jak dziadek zobaczy co się stało, to dostanie zawału, a jest chory na serce - załamuje ręce J. Puchta.

Dodaje, że mieszkańcy chcą pomóc przy remoncie, żeby tylko były materiały budowlane, bo trzeba połowę dachu przełożyć i nowe tynki kłaść. Gmina dała od razu ekipę remontową, która tymczasowo załatała dach. Rodzina ma też dostać 2.000 zł z opieki społecznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska