Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyznanie na środku ulicy Połanieckiej

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Pomarańczowe napisy na jezdni są trwałe i nie zmyje ich jeden deszczyk. Wygląda, że ktoś używał pomarańczowej kredy lub farby w sprayu.
Pomarańczowe napisy na jezdni są trwałe i nie zmyje ich jeden deszczyk. Wygląda, że ktoś używał pomarańczowej kredy lub farby w sprayu. Dorota Nyk
- Fajnie, ktoś chyba musiał kogoś bardzo kochać - zazdrości młoda głogowianka. Ale według innych to zwykła dewastacja! Ludzie zatrzymują się przy ulicy Połanieckiej, bo kilka dni temu ktoś pomarańczowym sprayem wymalował na niej miłosne wyznania.

O napisach na asfaltowej miejskiej drodze zawiadomił nas Czytelnik. Przysłał nam zdjęcia i napisał, że jego zdaniem jest to dewastacja, powinna się sprawą zająć policja i ten ktoś, kto tak zniszczył drogę, powinien ją wyczyścić albo odpowiedzieć za ten wandalizm w inny sposób.

Poszliśmy na to miejsce, obejrzeliśmy napis. "Wiele razy cię zraniłem jednak zawsze byłaś tylko ty czyli mój aniołek" - namalował ktoś dużymi drukowanymi literami, pomarańczowym sprayem. A obok domalował jeszcze wielkie serce. Nie wszyscy do tego malunku podchodzą jednak tak poważnie jak nasz Czytelnik. Niektórzy przechodnie się śmieją, niektórym taka forma wyznawania uczuć się podoba.

- Fajne. Ktoś musiał kogoś bardzo kochać - uważa nastolatka, która akurat przechodziła z koleżanką Połaniecką. Obie długo wczytywały się w napis. Nawet im się podobał...

Wypytaliśmy sąsiadów, czy nie widzieli, kto to malował. Prawdopodobnie malunek powstał w nocy z wtorku na środę. Autor musiał się trochę napracować, ale nikt z mieszkających w pobliżu go nie widział.

- Ktoś zakochany chyba - uważa pani, która mieszka w bloku obok.
- Zwariował ktoś czy co? - zastanawia się inna głogowianka, która mieszka w klatce tuż obok napisu. - Miłość to raczej kwiatami się wyznaje, a nie w ten sposób. Z kwiatami ten człowiek do dziewczyny powinien iść, a nie po ulicy malować.

Droga należy do gminy miejskiej i jeżeli ona nie złoży na policji zawiadomienia o dewastacji, to policja palcem nie kiwnie i sprawą się nie będzie zajmować. Tym bardziej, że napis nikomu nie przeszkadza i ruchu nie utrudnia.

- To jest co najwyżej wykroczenie - uważa oficer prasowy policji Bogdan Kaleta. - Ocena, czy należy ścigać jego sprawcę czy nie, należy do właściciela drogi. A my od niego żadnego zgłoszenia nie mieliśmy.

- Poczekamy parę dni, być może deszcz napis zmyje, a samochody go rozjeżdżą - powiedział nam Marcin Patyk z urzędu miasta. - Jeśli nie, to będziemy musieli zlecić usługę umycia drogi.

Martyna Rybka ze stowarzyszenia dla dzieci i młodzieży "Szansa" słysząc o tej sprawie wpada w dobry humor. - Pamiętam, jak przed laty ktoś wymalował całe miasto swoimi wyznaniami. Miał taki szablon z napisem "przepraszam" i imieniem dziewczyny. Niektórym po prostu łatwiej jest napisać list lub wymalować przeprosiny na ulicy niż przeprosić bezpośrednio, w oczy. Sądzę, że autor tego napisu na Połanieckiej był zdesperowany, być może rozmowy nie pomogły - uważa.

O zdanie zapytaliśmy także psychologa, doktora Jerzego Herbergera z Uniwersytetu Zielonogórskiego i głogowianina. - Mógł to napisać ktoś, kto do tej osoby, której chce coś przekazać, nie ma dostępu - uważa. - Przypuszczam, że to mogła być właśnie taka sytuacja. Poza tym autor napisu musi być kimś, kto ma pewne cechy osobowości - musi lubić manifestować siebie. Musi być trochę rozbuchany i histeryczny. Ale raczej sądzę, że napisał prawdę i kocha tę osobę, do której pisał na ulicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska