Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z amatorami Herthy zagraliśmy bardzo beztrosko

(eska)
Przy piłce Radosław Rakociński, który zdobył drugiego gola dla Lechii. W tle Artur Małecki, strzelec pierwszej bramki.
Przy piłce Radosław Rakociński, który zdobył drugiego gola dla Lechii. W tle Artur Małecki, strzelec pierwszej bramki. Tomasz Gawałkiewicz
Lechia Zielona Góra w sobotę pokonała 3:0 amatorów z szóstej ligi niemieckiej. - Męczyliśmy się z przypadkowymi ludźmi, przebranymi w koszulki Herthy Berlin - skomentował bramkarz Dawid Dłoniak.

Gole padły w ostatnich 20 minutach. - Amatorzy Herthy na co dzień normalnie pracują, ale trenują trzy, cztery razy w tygodniu. W tym sezonie awansowali - mówi Radek Melcer z Nowej Soli. - Przyjechałem na ten mecz, bo ich trenerem jest mój kolega, który mieszka w Berlinie.

To Damian Heckert. Urodził się w Zielonej Górze, a w 1990 r., gdy miał trzy lata, wyjechał do stolicy Niemiec. Tam chodził do szkoły, zdał maturę, teraz studiuje ekonomię.

- Nie wszystkie kluby Bundesligi stać na utrzymanie drużyny amatorów, bo dużo kasy idzie na młodzież. Dlatego jesteśmy szczęśliwi, że możemy grać - przyznaje. I szacuje, że na ich zespół Hertha wydaje 80 tys. euro rocznie. - Warunki mamy bardzo dobre. Zimą trenujemy na podgrzewanej, sztucznej murawie - opowiada. Kim są piłkarze? - Mechanik z Volvo, informatyk z Daimlera, bankowiec, sporo chłopaków jeszcze się uczy. Najmłodszy ma 18 lat, najstarszy 36 - wylicza Damian.

Razem z zawodnikami przyjechała kilkunastoosobowa grupka fanów. Rozwiesili transparent z napisem "Amateure Zwee" i z browarkami w dłoniach dopingowali. - To nasi najtwardsi kibice. Po meczu usiądziemy sobie przy grillu, porozmawiamy, wypijemy piwko. W Berlinie na nasze spotkania przychodzi 80-100 fanów - mówi Damian.

A jak goście z Niemiec prezentowali się na boisku? - Jak na amatorów, to dobry poziom - oceniali niektórzy widzowie po kwadransie gry. Ale to Lechia miała zdecydowaną przewagę. Z przodu aktywni byli: Łukasz Kaczorowski, Paweł Niewiadomski i Rafał Duchnowski. Niestety, brakowało wykończenia akcji.

Szkoleniowiec Tomasz Trubiłowicz był wściekły. - Po co my robimy te treningi strzeleckie?! Dla mojej fanaberii?! Raz bramkarzowi daliście się wykazać. "Duszek" strzelił. A reszta?! - ganił w przerwie piłkarzy. - Strzału nie oddajemy, nie przesuwamy się. Jak gramy wysoko, to wysoko! Po co są te odprawy?! Żebym sobie pogadał?! Dramat, dramat, po prostu dramat. Prosto piłki nie umiemy kopnąć do bramki. Wielki zespół techniczny... Co myślicie?! Że zawsze sytuacje będziemy mieli?! Trzeba mieć jedną i ją strzelić!

W drugiej połowie Lechia przycisnęła. Bardzo groźne były prostopadłe podania. Amatorzy pękli 20 minut przed końcem. Pierwszego gola strzelił Artur Małecki w 71 min. Osiem minut później Radosław Rakociński podwyższył na 2:0. A w 86 min wynik ustalił Sebastian Górski.

- Gramy bardzo beztrosko - komentował Trubiłowicz już na spokojnie. - A czy to mecz amatorski, czy ligowy, cały czas wymagam pełnego zaangażowania i strzelania bramek. A tu niby fajnie, wszystko ładnie wyglądało, a pierwszą połowę kończymy wynikiem 0:0. I to jest zły prognostyk. Bo sytuacje, które się ma, trzeba wykorzystywać. Przynajmniej strzelić tę jedną bramkę. Nam brakowało skuteczności. Jestem zły na chłopaków, bo bardzo dużo jednostek treningowych poświęcam na samo wykończenie akcji. Po przerwie berlińczycy rozluźnili szyki, siedli. Fajnie, że strzeliliśmy te trzy bramki. Ale uważam, że o trzy, cztery za mało.

- Nie ma co się oszukiwać. Drużynie walczącej o awans do drugiej ligi nie przystoi tak grać. Powinniśmy strzelić 10, 11, 12 bramek - dodał Dłoniak.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska