Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z czystego egoizmu

DANUTA P. MYSTKOWSKA (68) 3248 844 [email protected]
Joanna Brodzik ma wśród niepełnosprawnych wielu przyjaciół. Należy do nich 17-letnia Karolina Jamińska.
Joanna Brodzik ma wśród niepełnosprawnych wielu przyjaciół. Należy do nich 17-letnia Karolina Jamińska. Marcin Łobaczewski
- No to kiedy odbędzie się ślub? - dopytuje pani Danuta z koła niepełnosprawnych. - Mówi pani o swoim ślubie? - Paweł Wilczak udaje, że nie zrozumiał. A Joasia Brodzik udaje, że nie słyszy.

Życie jest wspaniałe. Przynosi niespodzianki, spełnia marzenia, daje radość. Życie ma w sobie ciekawość. Jest tak, że każdego dnia można przeżyć je inaczej. Tak uważa Karolina Jamińska z Wrocławia. Ma 18 lat, siedzi na wózku inwalidzkim. I wie, że tak już będzie do końca. - Urodziłam się z porażeniem mózgowym - mówi. - I jestem szczęśliwa. Nie wierzy pani? No to niech pani tylko się rozejrzy. Oni wszyscy są moimi przyjaciółmi. Joasia też.
Karolina pokazuje salę. Sala wypełniona młodymi dziewczynami i chłopakami. Takimi jak ona. Niepełnosprawnymi. W ich oczach nie ma smutku. Ani cierpienia. W ich oczach jest radość. Jest oczekiwanie. Na Joasię. Znów się spotkają, wpadną w ramiona, wycałują. Bo Joasia, choć gwiazda, jest taka normalna i taka kochana. I na Pawła czekają, bo do Lubska przyjechał pierwszy raz. - Ciekawe, jak wygląda i czy jest tak fajny jak ona - zastanawia się Martusia z Suwałk.

Z czystego egoizmu

Lech Krychowski też jest szczęśliwy. Po raz dwunasty udaje mu się ten festiwal artystyczny dzieci specjalnej troski. Po co go robi? - No jak to po co? - pyta zdziwiony. - Przecież w każdym człowieku jest chęć dawania siebie drugiemu człowiekowi. To wynika z czystego... egoizmu.
Na chwilę siada w fotelu. Wspomina początki. Mówi o tym, jak matki wstydziły się kalekich dzieci, jak z gitarą jeździł po ośrodkach i przekonywał, że choroba nie jest przeszkodą w rozwijaniu talentów. I jako muzyk postanowił te głęboko ukryte talenty wydobywać. Tak zrodził się ten festiwal.
Kilka lat temu do dyrektora zadzwoniła Joasia Brodzik. Wszyscy wiedzą, że dzieciństwo spędziła w Lubsku. Dyrektor pamięta małą, pulchną dziewczynkę, która przychodziła do domu kultury. Wyrosła na piękną kobietę. I jako telewizyjna gwiazda zadzwoniła... Od tamtej pory regularnie zjawia się w Lubsku. Na festiwalu.

Gdzie twoja babcia?

"Kto nas pokocha, kto nas pokocha" - śpiewają wszyscy. Napięcie rośnie. Od drzwi słychać dziewczęcy głos. To Jaonna Brodzik (uśmiechnięta, bez makijażu, ciemne okulary na głowie, dżinsy, koszula w delikatne kwiaty, różowa torebka przerzucona przez ramię): - Cześć, dzień dobry, kochani - woła od wejścia. - Miło, że tak tłumnie przygalopowaliście. Tyle znajomych, tak się cieszę...
Za nią Paweł Wilczak (uśmiechnięty, niebieska koszulka, dżinsy, rozwichrzone włosy). W Lubsku jest pierwszy raz. - Joasia tyle dobrego opowiadała mi o tym festiwalu, o tych dzieciach... To szczęście, że mogłem tu przyjechać - wyzna potem "GL".
Teraz oboje witają się ze wszystkimi. Uściski, wspólne zdjęcia, rozmowy, autografy. - A gdzie twoja babcia? - pyta Joasię mama niepełnosprawnego Pawła. - Robi w domu pierogi!
Radek z zespołem Downa podchodzi do aktorki. Całuje w rękę. Znają się od lat, wpadają sobie w ramiona. - Dlaczego grasz w filmie? - pyta chłopak. - Bo niczego innego nie umiem - odpowiada aktorka.
- A kiedy odbędzie się wasz ślub? - dopytuje pani Danuta z koła niepełnosprawnych. - Czyj? Mówi pani o swoim ślubie? - Paweł Wilczak udaje, że nie zrozumiał. Joasia udaje, że nie słyszy...

Skazane z krzesłami

Rozpadał się deszcz. - Co będzie z koncertem w Krzywańcu? - martwi się Halina Łuczak, terapeutka, od lat na festiwalu. - Miał być na świeżym powietrzu...
Do więzienia jadą autokarem. Joasia z Pawłem trochę zmęczeni. Będą prowadzili spotkanie. W koncercie dla skazanych kobiet wystąpią niepełnosprawne dziewczyny i chłopcy. To już tradycja festiwalu.
Aga Maciejowska kocha śpiew. Ale artystką nie chce zostać. Może dziennikarką? Marzeń ma tysiące. Najważniejsze: zdać za rok maturę. Aga jest przykuta do wózka od urodzenia. - Gdyby nie moje kalectwo, nigdy nie przeżyłabym tylu pięknych chwil - mówi. I cieszy się jak dziecko, bo jej występ zapowiedzą za chwilę Joasia i Paweł. - Nie każdy ma tyle szczęścia - przekonuje. Podobnie Martyna Mucha z Wrocławia: - Gdyby nie moja choroba, pewnie nigdy nie poznałabym Joasi...
Świetlica w Krzywańcu. Z budynku naprzeciw wychodzą kobiety. Umalowane, ufryzowane. Niosą krzesła. To skazane. Za morderstwa, napady, kradzieże, niezapłacone mandaty... Małgorzata siedzi trzeci rok. Drugie tyle przed nią. - Faceta pobiłam - wyjaśnia. I dodaje: - Do kicia wracam regularnie. Za sobą mam już dziesięć lat...
Małgorzata lubi te koncerty. Płacze i cieszy się na przemian. - Też mam niepełnosprawnego brata... - zamyśla się. I patrzy, jak Joanna z Pawłem wprowadzają na scenę kolejną artystkę. "Tyle słońca w całym mieście" - śpiewa Paulina. Na dole czeka niewidomy Przemek. Na widowni kobiety wznoszą do góry ręce. Cieszą się życiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska