Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Przełęczy Puchaczówka na Śnieżnik

Maciej Wilczek
I znowu piątek. Zamykamy oczy. Skrzący, zmrożony śnieg. Zielone, wpadające w szarość świerki. Samochód lub pociąg, spotkani ludzie i bezpańskie psy, butelka wina w szałasie...

Masyw Śnieżnika położony jest wzdłuż granicy polsko-czeskiej i oddalony od Zielonej Góry jakieś 250 km, ze 30 km za Kłodzkiem. Dobrze jest wyjechać z miasta właśnie w piątek, aby przynajmniej całą sobotę mieć dla gór, dla siebie.

Lepiej jednak wcześniej sobie zarezerwować miejsce - np. w Międzygórzu. Śnieżnik to pokaźna góra - 1425 m n.p.m. a całe pasmo to wzniesienia dobrze przekraczające 1300 m n.p.m. Klimat ostry, pogoda lubi się błyskawicznie zmieniać.

Na przykład w lecie na Czarnej Górze ze słonecznego dnia z temperaturą plus 25 stopni C nagle zrobiło się czarno, wręcz lodowato. Chmury, gęsta mgła i burza spadły znienacka strasząc piorunami i mocząc ubrania.

Przez śnieg na Śnieżnik

Z Przełęczy Puchaczówka na Śnieżnik

Można i tak. Zamiast hotelu namiot.
(fot. fot. Maciej Wilczek)

Najbardziej popularna trasa wiedzie z Międzygórza. Czerwonym szlakiem zimą trzeba wędrować ponad 3 godziny. Gwarantuję, że można nieźle spocić, aby zdobyć ten szczyt.
My wybieramy jednak inną drogę, rzadziej odwiedzaną przez turystów, dłuższą, ale nieco łagodniejszą. Zostawiamy samochód przed Przełęczą Puchaczówka i stamtąd brniemy przez głęboki śnieg w poszukiwaniu czerwonego szlaku - należy uważać, bo łatwo tu zgubić drogę. W pełni spokojni możemy być dopiero wówczas, gdy na drzewach pojawią się czerwone znaki.

W oddali widać Czarną Górę (1205 m n.p.m.), gdzie na szczycie znajduje się wieża widokowa. Miejscowość leżąca u jej podnóża to wyciągi i stoki, także sztucznie naśnieżane, bardzo przyzwoite miejsce dla narciarzy.

Wiatr mrozi dłonie, słońce grzeje głowę. Ostra biel poraża oczy. Widoki coraz wspanialsze. Pusto i cicho jedynie wiatr czasem delikatnie zawyje i smagnie po twarzy wyciskając z oczu łzy.

Ostre podejścia i równie ostre zejścia, czasem ślisko, czasem stromo i twardo tak jakby się szło po cementowej drodze. Do schroniska została dobra godzina. Widać już Śnieżnik. Sprawia wrażenie łagodnej górki, a tym czasem w polskich Sudetach jest jednym z najwyższych szczytów.

Namioty przy schronisku

Jest piękny, słoneczny dzień, ale termometr na ścianie schroniska wskazuje minus 10 stopni. Śniegu z dobre 30 cm, a w białym puchu... namioty. Jeden, drugi, kolejne. Wydaje się to nieprawdopodobne, a jednak. Lekko zżera nas zazdrość.

Mieszkamy w jakiś hotelach, pensjonatach, a przecież można inaczej. Już wyobrażamy sobie noc z rozgwieżdżonym niebem, albo inaczej, z hulającym, wyjącym wiatrem. My w maleńkim namiocie, w ciepłych śpiworach, z gorącą herbatą, może niewielką buteleczką czegoś na wzmocnienie. Tak trzeba będzie zrobić tylko koniecznie musimy zaopatrzyć się w solidny namiot (niestety to wydatek ok. 1000 zł).

Czuję też to ostre powietrze, które potrafi brutalnie się wcisnąć do płuc. Ale to tylko marzenia. Noclegów w zimowych gwiazdach pod namiotem spróbujemy dopiero za rok, bo do takich warunków trzeba się przygotować.
Z namiotu wychodzi mężczyzna w filcowym kapeluszu. Przeciąga się, jest do pasa rozebrany. Nie widać aby marzł, a na uśmiechniętej twarzy rysuje się zadowolenie.

Wygląda tak jak niedźwiedź polarny baraszkujący w śnieżnej bieli.
W schronisku gwar, zapach piwa, opowieści. Dobry klimat, na dobry dzień, na dobre, pogodne życie.
20 minut później już ze szczytu Śnieżnika spoglądamy w chmury. Przestrzeń, marzenia, kolory, muzyka i w tym wszystkim maleńki człowieczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska