Dwie byłe kasjerki urzędu miasta (Małgorzata G. i Janina P.) oraz była skarbniczka (Danuta B.) zasiadły w sądzie pierwszy raz blisko dwa lata temu. We wtorek przed obliczem Temidy przysłuchiwały się zeznaniom świadków oraz ekonomistki, która pracowała nad audytem w magistracie. Tę kontrolę finansów zleciły władze Gubina, gdy pojawiły się przesłanki, że z miejskiej kasy ktoś kradł przez lata pieniądze.
- Przy raportach kasowych brakowało m.in. przypiętych dowodów "kasa wypłaci", "kasa przyjmie" - zeznała ekonomistka. - Inną gotówkę przyjmowano w kasie, a inną wysyłano do banku. Brakowało adnotacji, dlaczego dany dokument anulowano. W trakcie kontroli spotkałam się na przykład z taką sytuacją, że przy wpłatach za pozwolenie na sprzedaż alkoholu dowód wpłaty w kasie był anulowany, a w innych dokumentach kwota była odnotowana jako wpłacona. Podobna sytuacja dotyczyła chociażby czynszów.
Jeśli brakowało dokumentów potrzebnych do zweryfikowania, czy daną wpłatę ktoś mógł zdefraudować, z pomocą w trakcie pracy nad audytem przychodzili mieszkańcy. Okazywali kwity, potwierdzające, że zostawili pieniądze w urzędzie, które później "wyparowały".
Audyt początkowo dotyczył lat 2004-2011. Doliczono się, że brakuje niemal 2 mln zł. I takiej kwoty dotyczy dziś akt oskarżenia.
Więcej o tej sprawie przeczytasz w środę (29 stycznia) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla Czytelników z południa województwa
Przeczytaj też: Z urzędu miasta zniknęło 140 tys. zł
Kup aktualne wydanie "Gazety Lubuskiej" w wersji elektronicznej. Wyślij SMS o treści EGL na numer 72466 (koszt SMS-a to 2,46 zł). Otrzymany kod aktywuj na stronie **
www.e-lubuska.pl**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?