Myśliwi tłumaczą, że pokot z ceremoniałem myśliwskim to oddanie hołdu zabitym zwierzętom. Że w ten sposób okazuje im się szacunek - czytam w tekście o „prezentacji” upolowanej zwierzyny pod żagańskim pałacem.
Trudno mi zrozumieć, jak można okazać szacunek zwierzętom, których okaleczone ciała są rzucane na ziemię, na widok publiczny.
Dalej czytam wypowiedź jednego z myśliwych: - Dzieci powinny się oswajać z takim widokiem. Powinny wiedzieć, skąd się bierze mięso. A "miastowi" myślą, że z supermarketu.
Słowa o oswajaniu dzieci z widokiem zabitych zwierząt to kpina w czystej postaci. Szczególnie, że dzieci znają świat zwierząt z bajek i książek. Czyli zupełnie z innej strony, niż zobaczyły to w parku w Żaganiu. To że najmłodsi nie powinni doświadczać takich widoków, to nie mój wymysł. Potwierdza to także specjalistka z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej.
Wrażliwość ludzi się zmienia i nie potrafię rozumieć, dlaczego myśliwi wciąż chcą być kojarzeni z takimi akcjami. I żeby była jasność: chodzi mi konkretnie o wystawiane w miejscu publicznym zabitych zwierząt.
A burmistrzowie nie powinni chować głowy w piasek tłumacząc - jak Daniel Marchewka - że całą odpowiedzialność ponoszą myśliwi. W takich sytuacjach nie można robić szpagatu i „szukać kompromisowej formuły”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?