Pierwszoligowe spotkanie w Zielonej Górze było wyrównane do 12 minuty. Stelmet AZS UZ prowadził 7:6 i w tym momencie złapał swój rytm. Dobra obrona, udane interwencje Marka Długosza i zabójcze kontry. Tak wyglądało kolejne 10 minut. Cztery bramki rzucił Krzysztof Martyński, dwie świeżo upieczony magister Łukasz Bartnik, a jedną Paweł Baran i zrobiło się 14:6! Taka przewaga utrzymała się do przerwy.
W drugiej połowie Warszawianka zacieśniła obronę, wyłączała z gry Bogumiła Buchwalda z Martyńskim i zaczęła odrabiać straty. Trener Henryk Rozmiarek zmieniał ustawienie akademików, ale przewaga wciąż malała. W 53 min było 24:22. - Chyba za szybko uwierzyliśmy w zwycięstwo - przyznał Martyński.
Ale goście za bardzo chcieli wygrać. Zdeterminowani, zaczęli faulować i kolejno opuszczali parkiet na 2 minuty. Gdy Mariusz Sokołowski brutalnie zatrzymał Bartnika i ujrzał czerwoną kartkę, w 59 min na boisku zostało tylko trzech zawodników Warszawianki! - Rywali trochę poniosło. Po co grać tak ostro, skoro wynik już rozstrzygnięty? - pytał Martyński.
STELMET AZS UZ - WARSZAWIANKA WARSZAWA 27:23 (17:9)
STELMET AZS UZ: Długosz - Buchwald i Martyński po 7, Baran 4, Bartnik 3, Cichy i Petela po 2, Klimas i Wittke po 1, Jarowicz, Kociszewski, Wasinkiewicz.
WARSZAWIANKA: Słodownik - Bulej, Kasprzak i Szczygieł po 5, Lisicki 3, Sokołowski 2, Krawiecki, Kusideł i Rębalski po 1, Ciok, Milewski, Reszko, Zasikowski.
Kary: 4 min - 14 min. Sędziowali: Łukasz Niedbała (Szczecin) i Jakub Szwedo (Osina). Widzów 150.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?