MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło dialogu

AGNIESZKA MOSKALUK 722 57 72 [email protected]
- To nic złego, kiedy nauczyciel wprowadza na lekcjach odrobinę luzu - uważa większość uczniów
- To nic złego, kiedy nauczyciel wprowadza na lekcjach odrobinę luzu - uważa większość uczniów PAWEŁ SIARKIEWICZ
List oskarżający nauczycielkę o nieprawidłowe prowadzenie lekcji dostał prezydent, kurator i naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta. - Teraz muszę się tłumaczyć, że nie jestem niedźwiedziem - mówi rozgoryczona kobieta. Anonimy na nauczycieli to na szczęście marginalne zjawisko.

List trafił do adresatów ponad miesiąc temu. Anonimowi rodzice informowali o tym, że nie są zadowoleni z form nauczania wprowadzanych przez nauczycielkę. ,,Potrafi całą lekcję przegadać o swojej rodzinie, a potem nie ma czasu na prowadzenie zajęć i tłumaczenie. A jak już prowadzi lekcje, to potrafi ośmieszać przy całej klasie uczniów, mówi niecenzuralne kawały, potrafi ubliżyć'' - napisali. Nauczycielka wciąż jest w szoku. - To wszystko bzdury - zapewnia.

Zabrakło dialogu

Wydział edukacji i kuratorium natychmiast zareagowały na list. - Ten anonim powinien trafić do koszta, bo jest głupawy, niepoważny i niesprawiedliwy. Z drugiej strony trzeba go było sprawdzić, bo każda sytuacja dotycząca wzajemnych relacji nauczycieli i uczniów powinna być wyjaśniona - uważa naczelnik miejskiego wydziału edukacji Adam Kozłowski. Podobnego zdania jest kurator Maciej Szykuła. Choć list nazywa podejrzanym precedensem, zlecił wizytację szkoły. Żadna z instytucji nie doszukała się nieprawidłowości. Dyrektor placówki nie potrafi wyjaśnić przyczyn powstania listu. Nie wierzy też, że jego autorami są rodzice. - Oni znają swoje prawa, wiedzą, jak walczyć o dzieci. Jakiś czas temu jednej z klas nie odpowiadał wychowawca. Rodzice zwrócili się z prośbą o zmianę i od nowego roku klasę prowadzi kto inny - mówi.

Bez zarzutu

Opisana w anonimie nauczycielka uczy od wielu lat. W środowisku ma opinię bardzo dobrego pedagoga, wielokrotnie była za swoją pracę nagradzana. - To nie jest osoba, której można postawić zarzut niekompetencji czy nieumiejętność nawiązywania kontaktu z młodzieżą - zapewnia jeden z pracowników Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego. Nauczycielka przyznaje, że nie ma zwyczaju prowadzenia ,,suchych'' lekcji pozbawionych chwili odprężenia. - Nie chcę, żeby przypominały one horror. Od czasu do czasu rozluźniam atmosferę, zażartuję - opowiada. Dobre zdanie o niej mają również uczniowie. - Jej lekcje bywają luźne, czasem coś powie o rodzinie, ale zawsze zdążamy z materiałem, program jest realizowany. To chyba lepiej, niż miałaby na nas wrzeszczeć i tylko wymagać... - zastanawiają się. Od dawna żaden z uczniów nauczycielki nie miał większych problemów z nauką. Od kilku lat nikt u niej nie repetował ani nie oblał matury.
- Ta sytuacja mnie przybiła. Nie wiem, jak się zachować. Kiedy teraz wchodzę do klasy, boję się w ogóle odezwać. Od początku do końca lekcji ściśle realizuję temat. To jest chore. Przez jeden głupi list zachwiały się moje stosunki z uczniami - mówi nauczycielka.

Trudno się bronić

Dyrektor dodaje: - Kiedy myślimy o przemocy, widzimy bite dzieci albo nauczycieli z kubłem śmieci na głowie - jak w Toruniu. A przecież przemoc to także taki list. Ktoś zupełnie bezkarnie oszkalował nauczyciela, nie pozostawiając mu szans na obronę. Ktoś zasiał wątpliwość, czy aby na pewno w szkole nic złego się nie dzieje. Trudno się przed tym bronić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska