Dwie suczki umierały w męczarniach przez blisko miesiąc. Ich właściciele twierdzą, że zgubili klucze i nie mogli w żaden sposób dostać się do swojego mieszkania, położonego na parterze kamienicy przy ul. Wiejskiej. Nie mogli też wejść przez uchylone okno.
W środę w Sądzie Rejonowym w Żaganiu zapadł wyrok w tej bulwersującej sprawie. 30-letnia właścicielka małej Misi stawiła się na sali rozpraw w zaawansowanej ciąży. Jej 35-letni partner "opiekował" się Leną, z którą się wychowywał. Suczkę odziedziczył po zmarłym ojcu. - Kochałem ją - mówi mężczyzna zwieszając głowę. - To czemu doprowadził pan do jej śmierci? - pytam. - Nie wiem - odpowiada.
Dwa psy skonały w lipcu ub. roku. Widok zapuszczonego mieszkania wstrząsnął strażakami i policjantami, którzy weszli do środka. Z ich relacji wynika, że jeden pies był już martwy i w stanie rozkładu. - Drugi był w stanie skrajnego wycieńczenia - zeznaje Krzysztof Moszczyński, lekarz weterynarii. - Trzeba było go uśpić.
W pokoju panował nieznośny fetor, a na podłodze leżały ekskrementy. Zwierzęta przebywały w zamknięciu prawdopodobnie przez trzy tygodnie lub nawet przez miesiąc. Pod oknem stało łóżko, na które wskakiwały, żeby dostać się na parapet i rozpaczliwie wołać o pomoc...
Więcej o tej sprawie przeczytasz w piątek, 27 lutego w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Zobacz też: Porzuciła swoje psy, gdy... wyprowadzała się z mieszkania
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?