Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Załoga kostrzyńskiego szpitala walczy o pieniądze

Beata Bielecka
Od sierpnia słubicki sąd zalewany jest pozwami pracowników zlikwidowanego publicznego szpitala w Kostrzynie.

Większość osób pieniądze już sobie wywalczyła, ale nie wiadomo kiedy je dostanie.

- Nie wiem, z czego mam żyć, bo zostałam bez pracy, z dwójką małych dzieci i bez żadnych widoków na zaległe pieniądze - żaliła się nam wczoraj pielęgniarka Krystyna W., jedna ze 100 osób, które nie dostały propozycji pracy w nowym szpitalu. Powstał on na bazie zlikwidowanego w sierpniu Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (ostatnio pisaliśmy o tym 18 października, w tekście "Siostry idą na powiat").

Mają jak w banku
Szpital jest winny pracownikom prawie 7 mln zł. Połowę sumy ma z wypracowanego przez nich kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Tyle że rękę na pieniądzach trzyma komornik, bo oprócz pracowników, lecznica ma ponad 300 innych dłużników. Wśród nich jest m.in. ZUS i Urząd Skarbowy.

.

- Próbujemy się z nimi porozumieć, bo zgodnie z prawem im w pierwszej kolejności likwidator powinien wypłacić koszty egzekucji długu - powiedział nam wicestarosta powiatu gorzowskiego Grzegorz Tomczak. Jeśli się to nie uda, z 3 mln zł z NFZ dla pracowników może zostać do podziału tylko 1,2 mln zł. Na resztę musieliby poczekać do 2010 r., bo wtedy zakończy się proces likwidacji lecznicy. - Oczywiście tych pieniędzy nikt im nie zabierze, a nawet można powiedzieć, że mają je ulokowane w dobrym banku, bo dostaną jeszcze około 13 proc. odsetek w skali roku - tłumaczył nam likwidator szpitala Bogusław Drzewiecki. - Tylko jak niektórzy z nich mają dożyć do tego momentu - pytał. Szpital jest winien każdemu z pracowników średnio 20 tys. zł. Zdaniem B. Drzewieckiego jak się coś likwiduje, to trzeba ludziom zapewnić odprawy. - Nie było na to żadnej szansy. Skoro od lutego nie było pieniędzy na wynagrodzenia i musieliśmy pożyczać szpitalowi na 500 zł zapomogi dla pracowników, to tym bardziej nie było na odprawy - odpowiedział na tę krytykę wicestarosta Tomczak.

Narazili na straty

Skąd powiat zamierza w przyszłości wziąć pieniądze? - To problem skarbu państwa. Dług (ponad 70 mln zł - red.) wygenerował szpital poprzez fatalne zarządzanie - odpowiedział wicestarosta. Jednak to powiat poprzez brak nadzoru doprowadził do kryzysu - mówiliśmy.

- Dlatego próbowaliśmy powiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa. Nasi poprzednicy mieli pełną świadomość, że ich działania narażają skarb państwa na straty. Prokuratura nie dopatrzyła się w tym jednak znamion przestępstwa. Co więc możemy zrobić? Chyba tylko powiesić zdjęcia winowajców i powiedzieć, patrzcie to przez nich - stwierdził wicestarosta. Dodał, że powiat stara się pomóc byłym pracownikom. - Rozmawiamy z dłużnikami, żeby zmienić kolejność wypłacanie wierzytelności. Mamy jednak pecha, bo kiedy udało nam się porozumieć z ZUS, zmieniła się władza i musimy zaczynać od nowa - mówił G. Tomczak.

Wiadomo więc, że przed świętami nie uda się wypłacić pracownikom żadnych pieniędzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska