ZASTAL ZIELONA GÓRA - SIARKA TARNOBRZEG 80:58 (23:18, 20:9, 22:7, 15:24)
Oczywiście, wpadanie w jakiś hurra optymizm byłoby przesadą. Za nami dwie kolejki, oba mecze graliśmy we własnej hali, a rywale nie zmusili nas do większego wysiłku, ale sam fakt znalezienia się na szczycie ekstraklasy jest bardzo miły.
Zielonogórzanie obawiali się Siarki. Ekipa z Tarnobrzega potrafiła przekuć prawie pewną porażkę z Polpharmą, w zwycięstwo. Ich inauguracyjne spotkanie zielonogórzanie oglądali kilka razy. I wyciągnęli wnioski. Pierwsza kwarta jednak wskazywała, że obawy przed Siarką były słuszne. Goście zaczęli pewnie, bo trzypunktową akcję (dwa, plus jeden z osobistego po faulu) wykonał Louis Truscott. Nasi zaczęli nieco nerwowo, ale już po chwili trafił Chris Burgess i było 3:3. Goście nadal grali zupełnie dobrze i było remisowo. Pierwszy raz prowadziliśmy w 4 min, po trójce Jakuba Dłoniaka - 8:7. Potem lekko Zastal odjechał, ale Siarka znów się zbliżyła. Tak czy inaczej pięciopunktowe prowadzenie gospodarzy wskazywało, że może to być zacięty mecz.
Nic z tych rzeczy. Zastal zaczął ostro, Siarka się totalnie pogubiła. - Bo nie tworzyliśmy zespołu - denerwował się po meczu trener Zigniew Pyszniak - Nie było tego co w pierwszym meczu. Każdy chciał błysnąć pokazać, że jest wielki i mamy efekty. No i straty! Tych było stanowczo za dużo.
To prawda, goście popełniali błędy, a Zastal skrzętnie je wykorzystywał. W 13 min po rzucie Marcina Chodkiewicza, który dał bardzo dobrą zmianę Zastal wygrywał różnicą 10 punktów - 31:21. Było mu jednak mało i cały czas podwyższali wynik. Trzecia kwarta była nadal popisem Zastalu. Goście nie radzili sobie w obronie, pudłowali, przegrywali deskę. Królem zbiorek był Burgess (aż 17 w całym spotkaniu). Trener Pyszniak robił zmiany, brał czas, krzyczał na swoich zawodników. Bez skutku. Pierwsze minuty trzeciej kwarty zakończyły się wynikiem 13:3 dla gospodarzy, a więc nokautem. Zastal grał dalej swoje. W ostatnich sekundach kwarty po trzypunktowej akcji Marcina Fliegera przewaga przekroczyła 30 punktów - 65:34. W ostatniej Zastal już celebrował wysokie zwycięstwo. Dopiero wówczas obudził się Michael Deloach, który zdobył 12 punktów, a w trzech pierwszych kwartach zaledwie trzy. Zielonogórzanie w końcówce grali już tylko polskim składem, a i wówczas nie pozwolili Siarce na więcej jak nieznaczne odrobienie strat. To był kolejny dobry mecz. Zastal tworzył zespół, wszyscy byli maksymalnie zaangażowani, pozytywnie ,,nakręceni" i waleczni. takiemu zespołowi się kibicuje i wybacza ewentualne błędy. Początek jest świetny. Oby tak dalej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?