Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastalowcy wybili Sokołowi ósemkę z głowy

(flig)
- Panowie przybijamy i gramy - zdaje się mówić trener Tomasz Herkt. To był dobry mecz zielonogórzan
- Panowie przybijamy i gramy - zdaje się mówić trener Tomasz Herkt. To był dobry mecz zielonogórzan fot. Tomasz Gawałkiewicz
Zielonogórzanie udali się do dalekiego Łańcuta. Zdemolowali gospodarzy, odnosząc najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie.

Należą się im wielkie pochwały. Grali bez Pawła Wiekiery, który lekko skręcił kostkę. Dla nich był to mecz o przysłowiową ,,pietruszkę". Sprawiła to wygrana Siarki z ŁKS-em. Ekipa z Tarnobrzega już nie da się zepchnąć z czwartego miejsca. Aby zająć piąte, wystarczyłoby zwycięstwo za tydzień z rezerwami Asseco Prokomu Sopot. Nasi nie musieli się więc specjalnie przejmować wynikiem. Z drugiej strony Sokół, jeśli chciał zachować szansę na ósemkę, musiał wczoraj wygrać. Tym większe brawa dla Intermarche Zastalu za to, że w meczu o nic zagrali koncertowo i pokazali w Łańcucie dobry basket.

Zaczęło się od trójki Marcina Chodkiewicza, ale po chwili też rzutem zza linii 6,25 m wyrównał Bartosz Dubiel. Potem trafił Bartosz Sarzało. Wreszcie trzypunktowa akcja Dubiela dała Sokołowi jedyne prowadzenie 6:5. Potem skończyły się żarty. Nasi byli skoncentrowani, dokładni w obronie, skuteczni w ataku. To z jaką szybkością odjechali Sokołowi zszokowało kibiców w Łańcucie. W 7 min, po rzucie Jarosława Kalinowskiego było 16:8, po indywidualnej akcji Łukasza Wiśniewskiego - 18:8.

.

To był dopiero początek. Gospodarze nic nie mogli zrobić a nasi odjeżdżali im niczym ekspresem. Sokół nie dawał rady także w drugiej kwarcie. Przez chwilę próbował zmniejszać przewagę, coś zmieniać (,,tylko" 22:34 w 15 min), ale nasi dali mu chwili wytchnienia i znów podkręcali tempo.

Już do przerwy Intermarche Zastal wygrywał aż 47:27. Jeśli jeszcze ktoś się w Łańcucie łudził, że coś się zmieni, to straszliwie się rozczarował. Gospodarze już mieli dosyć, po tym ciosie się nie ponieśli. Nasi grali nadal fajny basket, ciągle ,,trzymali" obronę mimo, że przewaga rosła w szybkim tempie (62:37 w 26 min, 45:75 w 34 min, wreszcie 87:49 w 38 min). To był nokaut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska