Zawał na lubuskich kolejach wjechał na tory kampanii

Wykluczenie komunikacyjne mieszkańców północnej części województwa było przedmiotem jego rozmów z podróżnymi, którzy w czwartek rano próbowali wyjechać lub właśnie wjeżdżali do Gorzowa. Wielu z nich miało opóźnione pociągi, ponieważ organizator przewozów, Urząd Marszałkowski, nie radzi sobie z ustawowymi obowiązkami w zakresie transportu zbiorowego. Tylko od początku roku, odwołano ponad 1000 połączeń.

- Opinia na temat tych połączeń nie jest najlepsza, choć kilku pasażerów przyznało, że w ostatnich dniach coś się poprawiła. Co do zasady, wszyscy podkreślali, że odwoływanie pociągów oraz ich duże opóźnienia, są nagminne. Nie mogą dotrzeć do pracy, szkoły, lekarza, czy też powrócić do miejsca zamieszkania – uważa Tomasza Jaskuła, który jest również starostą Powiatu Sulęcińskiego.

Katastrofalną sytuację transportu zbiorowego w regionie, skonfrontował z faktem finansowania przez Urząd lotniska w Babimoście. - Tylko w tym roku dofinansowano je kwotą 24 mln. Z portu w Babimoście, do początku trzeciego kwartału tego roku skorzystało 29594 pasażerów, natomiast z pociągów 3 mln zwykłych mieszkańców - uważa Jaskuła.

Jego zdaniem, myśląc o kolei poważnie i odpowiedzialnie, w województwie lubuskim trzeba skorzystać z doświadczeń innych województw m.in. Dolnego Śląska. – Polityczne odsuwanie odpowiedzialności i brak zaplanowanych działań, a także odpowiedniego wsparcia finansowego, powodują frustrację podróżnych i brak skutecznego rozwiązania tak ważnego problemu – skonstatował.

Kontrkandydatem Jaskuły w senackim starciu jest Władysław Komarnicki, który jednak tematu nie podejmuje. Jaskuła rozmawiał z kilkudziesięcioma pasażerami, którzy nie kryli swojego rozgoryczenia postawą polityków Platformy Obywatelskiej wobec stanu kolei na Północy.

Zobacz również:

• Kolejowy zawał, problemy mieszkańców i nagłe ożywienie władz województwa