Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaważył jeden błąd

TATIANA MIKUŁKO 0 68 324 88 19 [email protected]
Będzie afera! Tak przewidują spacerujący ulicą Niepodległości, przy której jeszcze niedawno stał budynek partii. Zdaniem wielu osób był zabytkowy. Jakiś czas temu kupił go prywatny inwestor i rozebrał cegła po cegle.

Do naszej redakcji przyszedł list od jednego z mieszkańców Szprotawy: "Miasto huczy od plotek dotyczących niedawnej transakcji, jakiej dokonały władze z zasobnym finansistą. (...) Może cała ta rzecz nie byłaby tak bardzo bulwersująca, gdyby chodziło o jakąś walącą się ruderę, a nie budynek do wzięcia dla potencjalnych klientów, którzy mogli go adoptować na dom mieszkalny. Ponadto, zdaniem rzeczoznawców, ów budynek mieścił się w zasobach architektonicznych zabytków starego miasta. I też można by było w tej sprawie przejść do porządku dziennego, gdyby nie to, że gmach został rozebrany do fundamentów, cegła sprzedana na pniu, a i plac, jak głosi fama, też ma być sprzedany ze stokrotnym zyskiem. Niektórym ludziom w rozmowach na ten temat trzęsą się ze zdenerwowania ręce, a przy bardziej dosadnych argumentach dostają oczopląsu (...)".

Zaważył jeden błąd

Na początek kilka faktów. Właścicielem budynku partii przy ul. Niepodległości nie było miasto, lecz jeden z banków. Gmina ma na ten teren plan miejscowy. - Oznacza to, że całe postępowanie wobec tego budynku toczyło się poza gminą - tłumaczy Ewa Torbus, architekt miasta. - Inwestor nie musiał występować do nas o pozwolenie na rozbiórkę. Wystarczy że udał się w tym celu do starostwa. My otrzymywaliśmy tylko wiadomości na temat tego, co się dzieje.
A było tak. Inwestor wystąpił o opinię do wojewódzkiego konserwatora zabytków. Ten odmówił prawa do rozbiórki, bo budynek znajdował się w strefie ochrony konserwatorskiej wpisanej do rejestru zabytków. Sprawa w trybie odwoławczym trafiła do ministra kultury, który ostatecznie uchylił decyzję. - Okazało się, że wystąpił błąd. Budynek znajdował się bowiem w sąsiedztwie strefy, w związku z czym wydano pozwolenie na rozbiórkę - dodaje E. Torbus i tłumaczy, że dom partii jako budynek nie był zabytkiem, ale miał walory zabytkowe. Był częścią XIX-wiecznej zabudowy miejskiej.

Kwestia interpretacji

Gdy budynek zaczął znikać, mieszkańcy zaczęli słać listy do burmistrza. Byli oburzeni sprawą. - Mieszkam przy tej samej ulicy. To reprezentatywna część miasta. Mówi się, że dom partii był w złym stanie technicznym. Jeśli tak, to dotyczyć to powinno wszystkich kamienic, które są obok - mówi Mieczysław Pozaroszczyk z Izby Historii. Kiedyś był w piwnicach budynku i widział napisy w języku rosyjskim: "Tu siedziałem...". - W czasie wojny pewnie było tu więzienie. Na pewno siedziba gestapo - dodaje.
Inwestor jest zobowiązany działać dalej w zgodzie z planem miejscowym. Czy tak zrobi, oceni to powiat. - My jako gmina nic nie możemy zrobić - zaznacza E. Torbus. - Nawet gdybyśmy chcieli zmienić plan miejscowy, nie możemy wstrzymać ewentualnych prac budowlanych.
Mówi się, że na gruzowisku ma powstać kolejny market. W dokumentach teren przewidziany jest pod zabudowę mieszkaniowo-usługową. - Jeśli powstanie market, to będzie wynikiem błędnej interpretacji planu. W tym miejscu muszą też powstać mieszkania - mówi E. Torbus. - Na pewno inwestor będzie zasięgał opinii wojewódzkiego konserwatora zabytków, czy planowana przez niego inwestycja nie wpłynie źle na zabytkowe otoczenie. I jedyną rolę ma tu do odegrania właśnie konserwator.
O tym, jak dalej rozwija się sprawa, będziemy pisać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska