Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Izdebski: - Seks 50 plus też ci się należy

Grażyna Zwolińska
Zbigniew IzdebskiPedagog, seksuolog i doradca rodzinny. Jest dziekanem Wydziału Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz kieruje Zakładem Poradnictwa i Seksuologii tej uczelni. Zaliczany jest do międzynarodowych autorytetów w zakresie pedagogiki seksualnej. Mieszka w Zielonej Górze. Ma żonę i dwie córki.
Zbigniew IzdebskiPedagog, seksuolog i doradca rodzinny. Jest dziekanem Wydziału Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz kieruje Zakładem Poradnictwa i Seksuologii tej uczelni. Zaliczany jest do międzynarodowych autorytetów w zakresie pedagogiki seksualnej. Mieszka w Zielonej Górze. Ma żonę i dwie córki. Fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z seksuologiem, prof. dr hab. n. hum. Zbigniewem Izdebskim.

- Jak to jest z zapotrzebowaniem starszych osób na seks?
- Dwa lata temu robiłem największe w Polsce badania na temat seksualności osób po 50 roku życia, a więc także tych po sześćdziesiątce czy siedemdziesiątce. Okazało się, że dla wielu z nich nie jest to sprawa obojętna.

- Kiedyś był to temat tabu...
- To prawda, ale przecież nasze życie się wydłuża. Trudno więc nie dostrzegać seksualności kobiet i mężczyzn w późniejszej fazie życia. Dzisiejsi 50-60-latkowie to naprawdę inni ludzie, niż jeszcze kilka dziesięcioleci temu, a co dopiero kilka wieków temu. Obecnie kładziemy przecież nacisk nie tylko na samą długość życia, ale i na jego jakość. Na tą zaś składa się również życie seksualne.

- Czyli nie należy rezygnować z seksu, bo..?
- Bo aktywność seksualna jest wskazana - nawet ze zdrowotnego punktu widzenia. Jest to przecież także forma aktywności fizycznej. Poza uzyskiwaniem przyjemności, organizm się np. dotlenia. Uprawianie seksu ważne jest też dla jakości życia emocjonalnego. Ponadto - z moich badań osób po pięćdziesiątce wynika, że taką samą wartość jak współżycie seksualne, ma sam fakt poczucia bliskości. To, że jest druga osoba, że mamy się do kogo przytulić, potrzymać za rękę. To, że możemy na kogoś liczyć. Z tego punktu widzenia jest bardzo ważne, żeby ludzie mieli odwagę szukać swojego szczęścia nawet w późniejszej fazie życia.

- Nie każdy potrafi się na to zdecydować. Nie każdy przyzna się sam przed sobą do takich potrzeb.
- To prawda, ale przecież nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby osoba od wielu lat rozwiedziona, albo owdowiała, do końca życia musiała być samotna. Jeśli ma ochotę z kimś być, to nie ma w tym niczego złego. Nawet jeśli ma ponad 70 lat.

- Z drugiej strony pojawia się jednak coś takiego jak presja na aktywność seksualną. Kiedyś 55-letniej, samotnej pani, która odchowała dzieci, koleżanki nie pytały, czy już kogoś ma. Dziś w pewnych kręgach nie wypada być osobą samotną.
- Nie można dać się zwariować! Nie ma przepisu konstytucyjnego, który by mówił, że wszyscy musimy być aktywni seksualnie. To jest kwestia naszego wyboru. Każdy z nas może reprezentować różne potrzeby seksualne. W badaniach zawsze występuje nieduży procent osób aseksualnych, w różnym zresztą wieku, które mówią, że nie odczuwają potrzeb seksualnych. To nie powód do kompleksów. Trzeba to powiedzieć jasno - mamy też prawo nie szukać drugiej osoby...

- A jeśli jednak znajdziemy, to co na to nasze dorosłe dzieci?
- W swojej poradni nieraz spotykam się z sytuacją, że ludzie starsi nie mają odwagi powiedzieć dzieciom, że znalazły partnera. W tym są podobni do... nastolatków. Osoba młoda nie zawsze mówi rodzicom, że ma kogoś (bo mogą być niezadowoleni). Starzejący się ludzie nieraz zachowują się tak samo. Jedni i drudzy często ukrywają swoje związki. Gdy ze strony rodziny pojawiają się pytania i domysły w związku z partnerem - mówią, że to czysto koleżeńsko, że spotykają się tylko żeby rozmawiać. Zresztą trzeba tu zauważyć, iż niekiedy bardzo już dorosłe dzieci nie do końca potrafią zrozumieć, że matka czy ojciec chcą być z kimś w związku, i że mają do tego prawo.

- Dlaczego tego nie rozumieją?
- Bo niejednokrotnie są egoistyczne. Zaczynają np. kontrolować matkę, zakazują kontaktów z partnerem, wprowadzają coś, co przypomina "szlaban" na wyjścia z domu dla nastolatków. Mówią: "Jak to? Masz kogoś? Ja cię bardzo przepraszam, mamo, ale ty mówiłaś, że mieszkanie zapiszesz naszemu Arturkowi. Ten "twój" się do Ciebie wprowadzi? Na głowę upadłaś?" Zauważmy - to już nie jest już traktowanie tej matki, jako normalnej osoby, która ma swoje potrzeby. Dzieci powinny się przecież cieszyć, że jest szczęśliwa, przestała być samotna, że udało jej się znaleźć partnera. Dorosłe dzieci bywają też czasem bardzo wyrachowane. Odbierają całą sytuację w kategoriach czystego egoizmu i zagrożenia, myśląc: "Do tej pory mama prowadziła dom, sprzątała, gotowała, pomagała w opiece nad wnukami i nagle ta darmowa pomoc ma zniknąć?"

- Czyli nie należy ulegać presji i walczyć o swoje osobiste życie?
- Oczywiście. Nie istnieje wiek, po upływie którego nasze potrzeby przestają być ważne, choć zmieniają swą intensywność. W ciągu całego życia, w każdym jego momencie mamy prawo do zaspokajania swych potrzeb. Także tych związanych z intymnością i seksualnością.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska