Zboże jest za drogie

- Patrząc na to, co pan zebrał, można oszacować jaki dla rolników był ten rok?
- To zależy. Zbieram po około 4,5 tony z hektara. Ale przyznam, że ze zbożami nie jest ciekawie. Na lekkich, piaszczystych ziemiach jest fatalnie. Wiosną, kiedy zaczynały wschodzić zboża jare praktycznie nie było deszczu. Opady przyszły za późno. Na lepszych ziemiach jest znośnie. Na pewno jest lepiej niż po ubiegłorocznej suszy. Nie liczyłbym jednak, że po żniwach zboże stanieje. Myślę, że ceny utrzymają się na obecnym poziomie.

- To powinien chyba się pan cieszyć. Skoro cena jest wysoka, to rolnicy więcej dostaną w skupach za to, co zebrali.
- W moim przypadku nie ma powodów do radości. Ziarno, które zbieram w całości przeznaczam na własny użytek. Przerabiam na pasze i karmię tym tuczniki. Powiem nawet, że ta cena zboża nie jest mi na rękę. Zwykle zużywam to, co sam wyprodukuję i muszę jeszcze dokupić. Dlatego wolałbym, żeby zboże było tańsze.

- Można wyżyć z pracy na roli?
- Uprawiam 53 hektary pola. Jednak, tak jak już wspominałem, robię to na potrzeby chowu zwierząt. Mam 40 macior, od każdej mam prosięta dwa razy w roku. Po kilku miesiącach tuczu odstawiam je do zakładów mięsnych i z tego żyję wraz z rodziną.

- Zwykle działalność rolnicza to zajęcie rodzinne, które przechodzi z pokolenia na pokolenie. W pana przypadku też tak jest?
- Dokładnie. Od 20 lat gospodaruję na swoim. Wcześniej, od dziecka, pracowałem w gospodarstwie rodziców. Teraz nie tylko ja mam własne pola i chlewnie. Tu w Lipinkach oprócz mnie gospodarują dwaj moi bracia.

- Dziękuję.