MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zdrowie pod ochroną

(jp)
Na szpitalnych korytarzach widać nie tylko lekarzy, pielęgniarki i pacjentów. Przechadzają się nimi również ochroniarze, co nie znaczy, że w lecznicach jest tyle bogactwa, którego trzeba strzec.

- Wprawdzie kradzieże u nas się nie zdarzają, ale żeby dmuchać na zimne, w listopadzie wynajęliśmy ochroniarzy. Pilnują, by nie kręciły się tutaj osoby postronne - mówi zastępca dyrektora szpitala w Drezdenku Stanisław Szott. - Taka firma opiekuje się też szpitalem zielonogórskim - informuje rzeczniczka placówki Adriana Wilczyńska.
- Dlaczego? Zawsze jest to jakiś straszak, bo ginie m.in. armatura łazienkowa, a pewnej nocy wandale zniszczyli gipsowe figurki stojące na trawniku przed oddziałem chirurgii dziecięcej.

Nie ma pieniędzy, nie ma ochrony

W szpitalu w Międzyrzeczu ochroniarzy wprawdzie nie ma, ale tylko dlatego, że brak na ten cel pieniędzy. A przydałyby się, bo wskutek włamań do dyżurek lekarskich i pielęgniarskich giną portfele, dokumenty, torebki.. Policja wie o kradzieżach, jednak żadnego ze sprawców nie udało się złapać. Wiosną tego roku w szpitalu zainstalowano kamery, ponieważ jednak monitoring niewiele pomógł, po pewnym czasie zrezygnowano z niego. Od 22.00 jest bezpieczniej, bo od tej godziny do rana szpitalne drzwi zamykane są i otwierane automatycznie.
Lecznica w Żaganiu składa się z trzech obiektów, teren nie jest zamknięty, dlatego opieka firmy ochroniarskiej nad nim byłaby skomplikowana i kosztowna. Zastępca dyrektora Tadeusz Mazurkiewicz dodaje, że tam, gdzie jest cenny sprzęt, zamontowano instalację alarmową. - W innych miejscach nie ma co kraść - twierdzi.

Łapią na gorącym uczynku

Z pracy agencji czuwającej od 1999 r. nad szpitalem w Nowej Soli bardzo jest zadowolona dyrektor Bożena Osińska. Wynajęła agencję, gdy okazało się, że z placówki "wyparował" m.in. pochodzący z darów sprzęt.
- Firma sprawdziła się, jej pracownicy nie tylko kilkakrotnie złapali na gorącym uczynku sprawców kradzieży, ale też stanęli na wysokości zadania po każdym z ośmiu (!) telefonicznych fałszywych alarmów o rzekomym podłożeniu bomby - mówi B. Osińska.
Podkom. Zbigniew Kołecki z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. potwierdza, że w placówkach służby zdrowia, podobnie jak w biurach urzędów i instytucji, złodzieje najczęściej kradną pozostawione w pokojach torebki, portfele, dokumenty. W gorzowskiej lecznicy złodzieje upatrzyli sobie towary znajdujące się w kiosku.

Ceny za wysokie

- Szpitale są za biedne jak na nasze ceny - mówi szef jednej z działających w regionie agencji ochrony. - Słyszałem, że jedna z firm nie tylko nie zarabia na tym interesie, ale jeszcze do niego dokłada. Ponadto mam poważne wątpliwości co do skuteczności takiej ochrony. Jeden stojący przy wejściu człowiek nie jest przecież w stanie zapobiec kradzieżom portfeli czy torebek na którymś z pięter budynku - twierdzi rozmówca "GL".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska