Państwo Małgorzata i Piotr Andrzejewscy utrzymują troje dzieci, z których jedno cierpi na chorobę nowotworową. A że leczenie sporo kosztuje, to w domu nie przelewa się. Pan Piotr z zawodu jest kierowcą tira. Na przełomie 2005 i 2006 r. pracował w firmie transportowej Boekestijn Polska z siedzibą w Pniewach. Odszedł stamtąd w styczniu 2006 r.
Ale oto po trzech latach, 12 stycznia br. na jego konto wpłynęło 1.464 zł. z biura płac pniewskiej firmy. Wpływ zauważyła pani Małgorzata. - Myślałam, że to wyrównanie jakichś zaległości wobec męża sprzed lat - mówi. Trzy dni później na konto wpłynęła kolejna kwota: 4.895 zł. Pan Piotr był w tym czasie nieobecny. Jego małżonka zaczęła więc pieniądze wydawać na wyjazdy i chemioterapię syna. Kasa spadła akurat jak manna z nieba.
Prosimy o zwrot
Kiedy spora część kwoty poszła już na leczenie, przyszedł czas na... zimny prysznic, czyli pismo z firmy Boekestijn: „W związku z problemami z programem kadrowo-płacowym w naszej firmie, omyłkowo zostały Panu wypłacone pieniądze w kwocie łącznej 6.359 zł. Prosimy o zwrot tej kwoty na konto firmowe w terminie 7 dni od daty otrzymania listu.”
Pani Małgorzata poradziła się prawników, którzy stwierdzili, że powinni oni na piśmie zażądać szczegółowego wyjaśnienia, skąd wzięła się kwota 6.359 zł i z czego wynikła pomyłka. Pani Małgorzata tak zrobiła. Ale zamiast odpowiedzi, kilka dni temu dostała sądowy nakaz zapłaty całej kwoty wraz z odsetkami, plus koszty sądowe oraz 1.300 zł za adwokata, który reprezentował Boekestijn. - Jak to możliwe, żeby bez powiadomienia mnie, zapadł taki wyrok? - dziwi się pani Małgorzata. Ubolewa, bo nie ma z czego płacić. - Gdybym mogła przedstawić swoje argumenty w sądzie, być może zapadłby inny wyrok. - dodaje. - Przecież to nie ja popełniłam błąd, a pieniądze wydałam, nie mając świadomości, że to pomyłka.
Wyrok... oczywisty
Rzecznik sądu rejonowego w Zielonej Górze Ryszard Rólka tłumaczy: - W sprawach oczywistych sąd może wydać orzeczenie bez udziału i powiadomienia stron. O ile do pozwu były załączone dokumenty, nie pozostawiające cienia wątpliwości. Jeśli ta pani nie zgadza się z orzeczeniem, może wnieść zarzuty i wtedy sprawa będzie ponownie rozpatrzona, już z jej udziałem.
Z pozwu wynika, że firma Boekestijn przyznaje się do własnej pomyłki. Pieniądze miały pójść na konto kierowcy Piotra A., którego nazwisko brzmi podobnie jak Piotra Andrzejewskiego. Czy więc firma nie mogła próbować polubownego załatwienia sprawy, rezygnując z części pieniędzy? Zwłaszcza, że wyrok pogrąża finansowo rodzinę, która utrzymuje chore dziecko? Te pytania zadaliśmy prezes Boekestijn Polska w Pniewach Wiesławie Radeckiej. - Nie będę o tym rozmawiać z prasą, nie mam takiego obowiązku - odpowiada Radecka. - Pani Andrzejewska ma nasz numer telefonu i może się z nami skontaktować, jeśli ma taką potrzebę.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?