Firma Magirus, producent drabin strażackich, organizuje galę już od pięciu lat. Polska po raz pierwszy miała swoich przedstawicieli w tym konkursie. I byli to właśnie strażacy z jednostki ratowniczo-gaśniczej nr 1 w Zielonej Górze oraz ich koledzy ze Szczecina.
Nasi ratownicy zajęli piąte miejsce. Tak nagrodzono ich akcję, która miała miejsce w lipcu zeszłego roku. Sami strażacy opisywali ją tak: "Zgłoszenie wpłynęło parę minut przed 22. 00. Paliło się mieszkanie na ulicy Ogrodowej, na balkonie stała kobieta z odciętą możliwością ewakuacji. Tak się złożyło, że to my pierwsi wjechaliśmy z drabiną na podwórze. W związku z tym mieliśmy dużo miejsca, aby rozstawić sprzęt i wybrać dogodną pozycję. Każdy wie, jak wygląda obecna sytuacja na osiedlowych parkingach. Wielkie ukłony w kierunku kierowcy, ponieważ to był wielki „majstersztyk” to co zrobił na miejscu. No a później, nie zastanawiając się długo, weszliśmy z Grzegorzem do kosza i „zdjęliśmy” tę kobietę".
Zwycięzcami konkursu zostali strażacy z Włoch, którzy ratowali ludzi po trzęsieniu ziemi w sierpniu zeszłego roku.Wygrali wyjazd do Stanów Zjednoczonych, gdzie będą mogli m.in. poznać pracę, służbę amerykańskich strażaków. W ubiegłym roku konkurs wygrali strażacy z Rio de Janeiro.
A co zielonogórscy strażacy mówią o samej gali?
Przede wszystkim chciałbym rozpocząć od gratulacji za zdobycie piątego miejsca i zapytać, czy ta lokata was satysfakcjonuje?
St. asp. Adam Domański: Satysfakcjonuje nas już sam wyjazd, ponieważ nasza obecność na gali, jest porównywalna do wyjazdu sportowca na olimpiadę. Jest to ogromne wyróżnienie i zaszczyt. Zwycięstwo jest już „wisienką na torcie”. Na naszym ona się nie pojawiła, ale tort pozostał.
Mł. ogn. Grzegorz Dyczko: Dobrze, że nie znałem wyników konkursu, bo ta przygoda byłaby mniej satysfakcjonująca. A tak wydarzenie przyniosło nam wiele radości, dostarczyło chwil, które długo będziemy wspominać.
G.D: Jesteśmy miło zaskoczeni organizacją całego wyjazdu. Gospodarze zadbali o to, abyśmy w trakcie całego pobytu nawet przez chwilę się nie nudzili.
A.D: Na miejscu czuliśmy się bardzo dobrze. Mogliśmy poczuć się jak „gwiazdy”, bo ciągle ktoś chciał się z nami sfotografować, chciał nam pogratulować. Również zdjęcia na ściance dostarczyły nam niesamowitych emocji. Takie rzeczy widzi się głównie w telewizji. My mieliśmy okazję doświadczyć tego osobiście. Po powrocie do kraju zebraliśmy dużo gratulacji. Życzę każdemu, aby choć raz w życiu przeżył coś podobnego.
Wielu waszych kolegów prawdopodobnie nie będzie miało okazji walczyć o taką nagrodę. Czy spotkaliście się z przejawami zazdrości?
A.D: Nie. Raczej wszyscy odnoszą się do tego bardzo serdecznie. Myślę, że koledzy z naszej komendy czy też kraju są dumni, że mieli swoich przedstawicieli.
G.D: W trakcie rozmowy członkami komisji dowiedzieliśmy się, że jest to pierwszy występ polskiej drużyny na tej gali, więc tym bardziej możemy być dumni. Nie spotkaliśmy się z żadną niechęcią czy też zazdrością.
Czy ten niewątpliwy sukces może wpłynąć na waszą dalszą pracę?
A.D: Wykonujemy swoją pracę od początku do końca najlepiej jak potrafimy. Gdyby ten konkurs nie istniał lub gdybyśmy o nim nie wiedzieli, podejrzewam, że nie miałoby to wpływu na całokształt naszej pracy. Zawsze wkładamy całe serce i nasze umiejętności i chyba tak już pozostanie. Myślę, że każdy strażak tak robi. Nie chodzi o splendor i sławę.
G.D: Będziemy starali się o to, aby udowodnić, że nie był to przypadkowy wyjazd, że swoimi działaniami w pełni na to zasłużyliśmy.
Jak oceniacie pozostałych finalistów?
G.D: Dopiero na miejscu mieliśmy okazję, zobaczyć przegląd tych akcji, które zostały zakwalifikowane. Nie wszystkie były w mojej ocenie „mocno” spektakularne, ale Włosi którzy zwyciężyli, brali udział w akcji ratunkowej po trzęsieniu ziemi z pewnością zasłużyli na wygraną.
Czy można te akcje porównać ze sobą?
A.D: Ciężko o takie porównanie, choćby ze względu na to, że wszystkie akcje, oprócz naszej, były długotrwałe i wyróżniały się zaangażowaniem bardzo dużej liczby osób. Często trwały wiele dni. Przykładem są Brazylijczycy, którym w trakcie działań spaliło się dwadzieścia aut.
G.D: Dla porównania zwycięzcy z Włoch mieli ponad tysiąc ratowników.
A.D: Kolejny przykład to zdobywcy pierwszego miejsca z poprzedniego roku. Wydobywano poszkodowanego z jaskini o głębokości ponad tysiąca metrów. Akcja trwała przez jedenaście dni, a ratownicy w trakcie działań spali na linach.
G.D: Wielokrotnie powtarzano nam, że sam fakt dotarcia do finału jest ogromnym sukcesem.
Czytaj również:Zielonogórscy strażacy wśród najlepszych na świecie
Zobacz też: Pożar bloku w Zielonej Górze (autor Dawid Kwiatkowski)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?