Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonogórscy strażacy piątą drużyną świata [ZDJĘCIA]

Wojciech Juszczak
Kpt. Krzysztof Gołucki, st. asp. Adam Domański i mł. ogn. Grzegorz Dyczko, strażacy z jednostki nr 1 w Zielonej Górze na gali konkursu na najbardziej spektakularną akcję ratowniczą na świecie.
Kpt. Krzysztof Gołucki, st. asp. Adam Domański i mł. ogn. Grzegorz Dyczko, strażacy z jednostki nr 1 w Zielonej Górze na gali konkursu na najbardziej spektakularną akcję ratowniczą na świecie. mat. prasowe
Już wiadomo! Podczas weekendu (28-29 stycznia) na gali w niemieckim mieście Ulm ogłoszono wyniki strażackiego konkursu na najbardziej spektakularną akcję na świecie. Do konkursu zakwalifikowano ich dziesięć. Zielonogórscy strażacy zajęli piąte miejsce.

Firma Magirus, producent drabin strażackich, organizuje galę już od pięciu lat. Polska po raz pierwszy miała swoich przedstawicieli w tym konkursie. I byli to właśnie strażacy z jednostki ratowniczo-gaśniczej nr 1 w Zielonej Górze oraz ich koledzy ze Szczecina.

Nasi ratownicy zajęli piąte miejsce. Tak nagrodzono ich akcję, która miała miejsce w lipcu zeszłego roku. Sami strażacy opisywali ją tak: "Zgłoszenie wpłynęło parę minut przed 22. 00. Paliło się mieszkanie na ulicy Ogrodowej, na balkonie stała kobieta z odciętą możliwością ewakuacji. Tak się złożyło, że to my pierwsi wjechaliśmy z drabiną na podwórze. W związku z tym mieliśmy dużo miejsca, aby rozstawić sprzęt i wybrać dogodną pozycję. Każdy wie, jak wygląda obecna sytuacja na osiedlowych parkingach. Wielkie ukłony w kierunku kierowcy, ponieważ to był wielki „majstersztyk” to co zrobił na miejscu. No a później, nie zastanawiając się długo, weszliśmy z Grzegorzem do kosza i „zdjęliśmy” tę kobietę".

Zwycięzcami konkursu zostali strażacy z Włoch, którzy ratowali ludzi po trzęsieniu ziemi w sierpniu zeszłego roku.Wygrali wyjazd do Stanów Zjednoczonych, gdzie będą mogli m.in. poznać pracę, służbę amerykańskich strażaków. W ubiegłym roku konkurs wygrali strażacy z Rio de Janeiro.

A co zielonogórscy strażacy mówią o samej gali?
Przede wszystkim chciałbym rozpocząć od gratulacji za zdobycie piątego miejsca i zapytać, czy ta lokata was satysfakcjonuje?
St. asp. Adam Domański: Satysfakcjonuje nas już sam wyjazd, ponieważ nasza obecność na gali, jest porównywalna do wyjazdu sportowca na olimpiadę. Jest to ogromne wyróżnienie i zaszczyt. Zwycięstwo jest już „wisienką na torcie”. Na naszym ona się nie pojawiła, ale tort pozostał.
Mł. ogn. Grzegorz Dyczko: Dobrze, że nie znałem wyników konkursu, bo ta przygoda byłaby mniej satysfakcjonująca. A tak wydarzenie przyniosło nam wiele radości, dostarczyło chwil, które długo będziemy wspominać.

G.D: Jesteśmy miło zaskoczeni organizacją całego wyjazdu. Gospodarze zadbali o to, abyśmy w trakcie całego pobytu nawet przez chwilę się nie nudzili.
A.D: Na miejscu czuliśmy się bardzo dobrze. Mogliśmy poczuć się jak „gwiazdy”, bo ciągle ktoś chciał się z nami sfotografować, chciał nam pogratulować. Również zdjęcia na ściance dostarczyły nam niesamowitych emocji. Takie rzeczy widzi się głównie w telewizji. My mieliśmy okazję doświadczyć tego osobiście. Po powrocie do kraju zebraliśmy dużo gratulacji. Życzę każdemu, aby choć raz w życiu przeżył coś podobnego.

Wielu waszych kolegów prawdopodobnie nie będzie miało okazji walczyć o taką nagrodę. Czy spotkaliście się z przejawami zazdrości?
A.D: Nie. Raczej wszyscy odnoszą się do tego bardzo serdecznie. Myślę, że koledzy z naszej komendy czy też kraju są dumni, że mieli swoich przedstawicieli.
G.D: W trakcie rozmowy członkami komisji dowiedzieliśmy się, że jest to pierwszy występ polskiej drużyny na tej gali, więc tym bardziej możemy być dumni. Nie spotkaliśmy się z żadną niechęcią czy też zazdrością.

Czy ten niewątpliwy sukces może wpłynąć na waszą dalszą pracę?
A.D: Wykonujemy swoją pracę od początku do końca najlepiej jak potrafimy. Gdyby ten konkurs nie istniał lub gdybyśmy o nim nie wiedzieli, podejrzewam, że nie miałoby to wpływu na całokształt naszej pracy. Zawsze wkładamy całe serce i nasze umiejętności i chyba tak już pozostanie. Myślę, że każdy strażak tak robi. Nie chodzi o splendor i sławę.
G.D: Będziemy starali się o to, aby udowodnić, że nie był to przypadkowy wyjazd, że swoimi działaniami w pełni na to zasłużyliśmy.

Jak oceniacie pozostałych finalistów?
G.D: Dopiero na miejscu mieliśmy okazję, zobaczyć przegląd tych akcji, które zostały zakwalifikowane. Nie wszystkie były w mojej ocenie „mocno” spektakularne, ale Włosi którzy zwyciężyli, brali udział w akcji ratunkowej po trzęsieniu ziemi z pewnością zasłużyli na wygraną.

Czy można te akcje porównać ze sobą?
A.D: Ciężko o takie porównanie, choćby ze względu na to, że wszystkie akcje, oprócz naszej, były długotrwałe i wyróżniały się zaangażowaniem bardzo dużej liczby osób. Często trwały wiele dni. Przykładem są Brazylijczycy, którym w trakcie działań spaliło się dwadzieścia aut.
G.D: Dla porównania zwycięzcy z Włoch mieli ponad tysiąc ratowników.
A.D: Kolejny przykład to zdobywcy pierwszego miejsca z poprzedniego roku. Wydobywano poszkodowanego z jaskini o głębokości ponad tysiąca metrów. Akcja trwała przez jedenaście dni, a ratownicy w trakcie działań spali na linach.
G.D: Wielokrotnie powtarzano nam, że sam fakt dotarcia do finału jest ogromnym sukcesem.

Czytaj również:Zielonogórscy strażacy wśród najlepszych na świecie

Zobacz też: Pożar bloku w Zielonej Górze (autor Dawid Kwiatkowski)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska