Ta niesamowita historia zaczyna się 25 lutego. Wtedy do dwóch dziewczynek, spacerujących około 18.00 w Parku Róż, podszedł 16-letni chłopak. Zapytał o godzinę. Kiedy 11-latka wyjęła telefon, chłopak kopnął ją w żebra i ukradł urządzenie. Próbował interweniować jeden z przechodniów. Zaczął nawet gonić złodzieja, ale niestety nie udało mu się go złapać. Na miejsce została wezwana policja. Mimo szybkiej akcji policjantom również nie udało się złapać złodzieja.
Zaledwie trzy dni później do Komendy Straży Miejskiej przyszedł 16-latek, który przyniósł telefon komórkowy. Twierdził, że go znalazł. - Chciał oddać do biura rzeczy znalezionych, ale strażnik, który z nim rozmawiał, zauważył, że chłopak gubi się w swoich zeznaniach - tłumaczy Czesław Matuszak, komendant straży miejskiej. Na miejsce wezwano policję, a 16-latka zatrzymano do przyjazdu funkcjonariuszy. Szybko okazało się, że aparat należy do 11-latki i został skradziony w Parku Róż.
W końcu udało się ustalić, że 16-latek, który przyszedł do straży miejskiej z telefonem, skradł go tego samego dnia innemu 16-latkowi, który z kolei zaledwie trzy godziny wcześniej skradł go 11-latce. Nieprawdopodobne? Owszem. Nie wiadomo, dlaczego chłopak przyszedł ze swoim łupem na policje. Pewne jest, że obaj 16-latkowie usłyszeli zarzuty dokonania rozboju. - Teraz dalszym losem młodych sprawców czynów karalnych zajmie się Sąd Rodzinny i Nieletnich - kwituje Marcin Maludy z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
