Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarnować nie można

Danuta Kuleszyńska
- Kwiatki przed świetlicą i przy sklepie to nasze pierwsze dzieło na rzecz wsi – cieszą się (od lewej) Krystyna Broda, Edyta Wojciechowska i Aniela Jordan.
- Kwiatki przed świetlicą i przy sklepie to nasze pierwsze dzieło na rzecz wsi – cieszą się (od lewej) Krystyna Broda, Edyta Wojciechowska i Aniela Jordan. fot. Ryszard Poprawski
Mówią, że są optymistkami, dlatego wierzą, że się uda. Chcą, żeby wieś jeszcze bardziej tętniła życiem. Mają mnóstwo planów.

Z Edytą Wojciechowską, Anielą Jordan i Krystyną Brodą spotykamy się w wiejskiej świetlicy. - Tutaj skupia się życie Górzyna - podkreśla pani Edyta. - Przychodzą dzieci, młodzież, dorośli - wymienia A. Jordan. - Grają w tenisa, tańczą, mają zajęcia karate.

- A teraz przyszła kolej na nas - cieszy się sołtysowa K. Broda. - Swój kamyczek dorzucamy do tej oferty. I wiemy, że będzie dobrze.

Ten kamyczek to Koło Gospodyń Wiejskich. Kobiety postanowiły reaktywować działalność po wielu latach. - Socjalistyczny przeżytek? Absolutnie! - protestuje A. Jordan. - Dlaczego mamy odrzucać to, co kiedyś było dobre.

Wyszły z domów

Pani Aniela pamięta - miała 16 lat, gdy mama zabrała ją na kurs kroju i szycia do KGW. - I gdyby nie ten kurs, to pewnie do dziś nie umiałabym szyć. A jaka była atmosfera? Czegoś takiego zmarnować nie można - wspomina.

Z kolei E. Wojciechowska pamięta jak jej mama chodziła na kurs gotowania. Czasami wkręciła się razem z nią. - Wtedy w Górzynie kobiety miały czas dla siebie, spotykały się przy herbatce, rozmawiały. A dziś pozamykały się w domach. No więc postanowiłyśmy je rozruszać.

W lutym E. Wojciechowska chodziła od domu do domu. Ze sobą miała listę nazwisk z dawnego KGW. - Ze 20 osób na niej było. Kobiety nawet nie wiedziały, że Koło tak naprawdę nigdy się nie rozwiązało. Umarło śmiercią naturalną, bo nie miał kto zająć się organizowaniem spotkań.

Większość mieszkanek Górzyna przyklasnęła pomysłowi. Nikt nie protestował, gdy ustalano składkę: 20 złotych na rok. Na szefową KGW wybrano panią Wojciechowską.

Najpierw gary i talerze

Pierwsza impreza odbyła się 8 marca. Przyszło ponad 130 osób. - Chłopcy śpiewali Presleya i Russosa - chwali K. Broda. - Zabawa była tak dobra, że o godzinie 22 nie można było ludzi wygonić do domu. Teraz szykujemy Dzień Matki.

Planów kobiety mają sporo. Chcą, wzorem swych poprzedniczek, organizować różnego rodzaju kursy. - Na przykład cateringu, dekoracji stołu, czy szydełkowanie - wymienia A. Jordan. - Ale najpierw musimy uporać się z kuchnią.

Zaplecze kuchenne pamięta czasy dawnego KGW: stara zmywarka, lodówka, zniszczone stoły. - To wszystko musimy wymienić - dodaje K. Broda.

Już zaczęły gromadzić nowy sprzęt. Na razie kupiły naczynia i kilka garów. - Będziemy pisały projekty na pozyskanie pieniędzy unijnych - mówi. E. Wojciechowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska