AZS PWSZ NYSA - MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ 3:2 (29:31, 25:21, 21:25, 33:31, 17:15)
AZS PWSZ NYSA - MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ 3:2 (29:31, 25:21, 21:25, 33:31, 17:15)
AZS PWSZ: Górski, Migdalski, Podgórski, Żuk, Szabelski, Kowalczyk, Ratajczak (libero) - Nieboj, Szlubowski.
MOW ORZEŁ AZS AWF: Hajbowicz, Kordysz, Fijałek, P. Lach, M. Lach, Hunek, Kabziński (libero) oraz Jarząbski, Klucznik.
Sędziowali: Tomasz Ćwiertnia i Piotr Król (obaj Wrocław). Widzów 450.
Skandal w Nysie - tak w skrócie można podsumować wyjazdowy mecz naszego zespołu. Międzyrzeczanie walczą o pewne utrzymanie, więc każdy komplet punktów jest dla nich na wagę złota. Ale w sobotę, choć przez kilka sekund był on w naszych rękach, ostatecznie go nie zdobyliśmy. Co gorsza, wcale nie przez naszą słabą grę.
Mecz od początku był bardzo zacięty. W premierowej odsłonie to gospodarze jako pierwsi mieli setbola, ale ostatecznie na przewagi zwyciężyli goście. W drugiej, rywale postawili nam dużo trudniejsze warunki i polegliśmy do 21.
Role odwróciły się w trzeciej i to Orzeł "zlał" przeciwników. Wydawało się, że jest już po meczu, bo w czwartym secie przyjezdni też mieli inicjatywę. W końcówce miejscowi prawie nas dogonili, ale przy stanie 24:23 dla Orła zdobyliśmy meczbola. Radość gości nie trwała jednak długo, bo arbiter nakazał grać dalej! Powód? Jego zdaniem któryś z naszych dotknął siatki. Z tej decyzji żartowali nawet miejscowi kibice... Nerwy zrobiły jednak swoje i ostatecznie w tej partii goście przegrali długą wymianę ciosów.
Przekręt jeszcze większego kalibru sędziowie zrobili w tie breaku. Gdy "Orły" zdobyły punkt na 14:12, sprawiedliwi odebrali go nam za... nadmierne okazywanie radości. Zamiast meczbola mieliśmy remis, a potem znów więcej zimnej krwi wykazali gospodarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?