Czy "złoty pociąg" rzeczywiście jest złoty? Pełnomocnik odkrywców ujawnia nowe fakty:
Oficjalnie akcja żołnierzy nie ma na celu poszukiwania pociągu. Władze Wałbrzycha podkreślają, że sięgnęły po pomoc wojska, by sprawdzić czy na tym terenie nie ma zagrożeń związanych z materiałami wybuchowymi lub bronią chemiczną.
– Żołnierze będą pracować przez sześć dni po 10 godzin. W tym czasie sprawdzą teren o powierzchni około pół hektara do głębokości jednego metra – wyjaśnia płk. Artur Talik, przedstawiciel Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Będą korzystać z wykrywaczy min oraz georadarów ground shark. To urządzenie pozwala wykryć również miny szklane, porcelanowe lub betonowe. W przypadku wykrycia przez żołnierzy niewypałów lub niewybuchów, na miejsce zostanie wezwany patrol saperski z Głogowa. Zostaną zabrane na poligon i tam zdetonowane. Po zakończeniu badań terenu wojsko ma przygotować raport, który otrzymają m.in. prezydent Wałbrzycha i wojewoda dolnośląski. Piotr Koper i Andreas Richter, czyli oficjalnie znalazcy „złotego pociągu” podchodzą sceptycznie do działań wojska i nie kryją żalu, że władze miejskie i wojewódzki nie wyrażają woli, by z nimi współpracować. – Prowadząc badania do głębokości jednego metra żołnierze znajdą najwyżej metalowe kapsle z butelek lub puszek – mówi Piotr Koper. – Pociąg istniej naprawdę i jest zakopany siedem metrów niżej.
Przeczytaj też:Na Marsie odkryto wodę w stanie ciekłym. To przełom w badaniach Czerwonej Planety
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?