Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze obdarowali dzieci z Nowej Soli

Olga Klamecka, (kb)
Pamiątkowe zdjęcie z wizyty żołnierzy w domu Mazurów w Nowej Soli.
Pamiątkowe zdjęcie z wizyty żołnierzy w domu Mazurów w Nowej Soli. Olga Klamecka
Do Świątecznego Pogotowia przyłączyli się żołnierze 4 Zielonogórskiego pułku przeciwlotniczego. Postanowili obdarować rodziny Doroty Rasiak z Czerwieńska i Elżbiety Mazur z Nowej Soli.

Inicjatywa wyszła od jednego z żołnierzy pułku, który na bieżąco śledził stronę internetową gazeta lubuska.pl, na której również pisaliśmy o naszej niezwykłej akcji pomocy rodzinom wielodzietnym. Pomysłodawca poszedł do przedstawicieli korpusu szeregowych zawodowych. Ci uznali, że to świetna możliwość wparcia potrzebujących.

Potem było zebranie dywizjonu, na którym żołnierze zadecydowali, że pomogą rodzinom Doroty Rasiak z Czerwieńska (pułk stacjonuje właśnie w tej miejscowości i w Lesznie), która po samobójczej śmierci męża samotnie wychowuje czworo dzieci oraz Elżbiety Mazur, mamie ośmioosobowej gromadki maluchów. Potem, jak to w wojsku, trzeba było mieć zgodę dowództwa na nietypową akcję. Nie tylko jej przyklasnęło, ale i samo się w nią zaangażowało. Zrobiła się sprawą dosłownie całej jednostki.

- Wszyscy braliśmy w tym udział - potwierdza kapitan Mariusz Urbański, rzecznik prasowy pułku.
W środę żołnierze pojechali do Czerwieńska i do Nowej Soli. Dzieci pani Marioli dostały od nich piękne prezenty. Między innymi wymarzony strój piłkarski, który chłopczyk miał obiecany od nieżyjącego taty... Oraz osiem kartonów, w którym były m.in. ubranka i środki czystości.

Przed nowosolską kamienicą, w której mieszka pani Elżbieta, też zaparkowało wojskowe auto po brzegi zapakowane torbami, kartonami i wojakami. Gdy razem z reprezentacją pułku weszliśmy do środka mieszkania, zarówno dzieci, jak i mama byli w szoku. Ochłonęli dopiero po żołnierskim powitaniu i wręczeniu paczek.

- Ale piękny miś! A to co? Wow!!!! Samochód! - zaczęły się przekrzykiwać dzieciaki. Żołnierze pozwolili im przymierzyć swoje hełmy. Marta sprawdzała, czy do twarzy jej w berecie, a Kubuś założył hełm, gogle i ekwipunek, który ledwo był w stanie unieść. Radości nie było końca także wtedy, gdy żołnierze zaczęli wnosić kartony z resztą darów. A było ich tyle, że ledwo zmieściły się w kuchni!

Przynosili środki czystości, ubrania, talerze, garnki, sztućce, dywan, żywność oraz mnóstwo zabawek, przyborów szkolnych, strój sportowy. Bo takie jednostka postawiła sobie bojowe zadanie: sprawić jak najwięcej radości maluchom. Wywiązała się z niego na medal. Pani Ela - cicha, skromna i trochę onieśmielona - wyszeptała później: - To niesamowite. Nie wiem, jakimi słowami podziękować za tak wielką hojność! Wiara w ludzi wraca. Te święta będą chyba najpiękniejsze w całym moim życiu…

Wojsko też bardzo przeżyło te dwie wizyty. - Było fantastycznie - mówili w krótkich, żołnierskich słowach. Kto wie, czy dzięki Świątecznemu Pogotowiu nie zasilą się… szeregi armii zawodowej! Bo żartem była mowa o zwerbowania małych Mazurów, którym od środy wojsko będzie się kojarzyło z cudownymi, pięknymi chwilami ogromnej radości. W imieniu redakcji meldujemy: bardzo, bardzo dziękujemy!

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska