Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zuchwały skok na jubilera

Lucyna Makowska
- To były ułamki sekund, zanim się obejrzałem, sprawców już nie było. Jakby zapadli się pod ziemię - opowiada Roman Kozakiewicz, właściciel zakładu jubilerskiego.
- To były ułamki sekund, zanim się obejrzałem, sprawców już nie było. Jakby zapadli się pod ziemię - opowiada Roman Kozakiewicz, właściciel zakładu jubilerskiego. Lucyna Makowska
Miejscowego jubilera okradziono w biały dzień w centrum miasta. Złodziej wyjął z gabloty paletę złotych pierścionków wartych ok. 20 tysięcy złotych i wyszedł.

- Zanim się zorientowałem, że to była kradzież, było już za późno - opowiada Roman Kozakiewicz, właściciel zakładu zegarmistrzowskiego, trudniący się też sprzedażą biżuterii.- Była dziesiąta rano, do sklepu wszedł mężczyzna i poprosił o naprawę zegarka. Wziąłem go, podszedłem do stolika z narzędziami. Miałem nałożoną lupę, więc musiałem ją zdjąć. Kątem oka zobaczyłem za nim drugą postać. Nawet nie potrafię powiedzieć czy to była kobieta czy mężczyzna. Niczego nie podejrzewając zająłem się zegarkiem. Klient wyszedł. Tej drugiej osoby też nie było.

Zaraz po tym do sklepu weszły dwie kobiety. Właściciel zajął się nimi i dopiero, gdy one opuściły sklep, zauważył, że brakuje jednej z palet ze złotem. Było na niej 68 złotych pierścionków i to zupełnie nowych wzorów wysadzanych drogimi kamieniami. Zegarmistrz wybiegł ze sklepu na deptak. Wielkiego ruchu nie było, bo akurat tego dnia potwornie padało i pogoda nie sprzyjała zakupom. Złodziej jakby zapadł się pod ziemię. Mężczyzna zamknął sklepik i zajrzał niemal do wszystkich pawilonów handlowych na deptaku. Nikt nie widział osoby o podanym przez niego rysopisie.

W środku dnia pod nosem kamer

R. Kozakiewicz nie może się nadziwić zuchwałości złodzieja. Zrobił to w środku dnia, w ścisłym centrum miasta, pod nosem urzędu miejskiego, masy sklepików. Normalnie kręci się tu mnóstwo ludzi. Mężczyzna podejrzewa, że sprawców było dwóch. Ten, który przyszedł pod pretekstem naprawy zegarka, próbował odwrócić uwagę właściciela od tego, co dzieje się w po drugiej stronie lady.

- Niczym szczególnym się nie wyróżniał - próbuje sobie przypominać - Normalnie ubrany, w szarą kurtkę, miał ciemne blond włosy, żadnego kaptura, zero maskowania się. Zegarek też nie wydawał się szczególny. Lubsko to małe miasto, mieszkam tu i pracuję od lat i raczej znam ludzi, przynajmniej z widzenia, ale tego człowieka nie kojarzę. Na pewno bym go rozpoznał.

Dwie kradzieże w ciągu miesiąca

Okazuje się, że to już druga taka kradzież w ciągu ostatnich 2 tygodni, w okolicy deptaku. Kilka metrów dalej mieści się sklep Avonu. Stanisława Fortuna również padła ofiarą bezwzględnej szajki złodziei. Mechanizm działania był ten sam.

- Jeden poprosił, bym pokazała mu perfumy, a gdy się odwróciłam drugi przechylił się przez ladę i zabrał schowaną tam saszetkę z pieniędzmi - relacjonuje pani Stanisława.- Miałam tam też parę sztuk złota, koleżanki, która prowadzi tu skup. Teraz wszystko będę musiała jej oddać. Podchodząc do lady widziała, jak drugi z mężczyzn sięgał po saszetkę. Obaj szybko wybiegli. Kobieta ruszyła za nimi. Ale nikogo nie było.

Zgłosiła sprawę policji, ale sprawców do dziś nie znaleziono. Przyznaje, że widziała ich pierwszy raz. Obaj byli elegancko, schludnie ubrani i bardzo zadbani z krótko przyciętymi włosami. Kobieta przypuszcza, że nie są to miejscowi. Pamięta, że kilka lat temu podobne kradzieże zdarzały się w Gubinie.

- Musieli zostawić auto w którejś z uliczek i uciec zaraz po skoku. Nie mogę sobie darować, że jako doświadczony handlowiec, tak dałam się oszukać.

Policja w Lubsku szuka sprawców tych zuchwałych kradzieży. A nad handlowcami gromadzą się czarne chmury. Zastanawiają się teraz, kto następny padnie ofiarą rabusiów.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska