Wszystkie wygrane mecze u siebie i wyjazdowe zwycięstwo stawia gorzowian wśród najlepszych ekstraligowych ekip. I to w momencie, kiedy drużyna wciąż ściga się bez jednego ze swoich liderów, kontuzjowanego Słowaka Martina Vaculika. To doskonała sytuacja wyjściowa, by w rundzie rewanżowej zaatakować play off. Takiego komfortu nie mają zielonogórzanie, którzy - nie dość, że w pierwszej rundzie na wyjeździe nigdzie nie wygrali, to na domiar złego przegrali aż dwa z czterech spotkań na własnym torze.
Lepsi, niż zakładały to opinie?
Wszystko wskazuje na to, że Falubaz, tak jak zapowiadano w Zielonej Górze przed sezonem, będzie musiał skupić się na rywalizacji o utrzymanie się w ekstralidze. Drużyna, niby jeździ dobrze. Jeśli przegrywa, to w większości przypadków niewielką różnicą punktów. Za każdym razem brakuje kilku „oczek”, by sięgnąć po wygraną. Celnie zobrazował to po derbach zawodnik Falubazu Piotr Protasiewicz. - Przy dwóch dobrze punktujących zawodnikach, to za mało, by myśleć o wygranych – powiedział „Protas”. - Pozostali też muszą swoje punkty „odpalić”, bo inaczej o zdobyć ligowe punkty będzie nam bardzo trudno, tym bardziej na wyjeździe. Wydawało mi się, że jest już jakiś plus, ale okazało się, że wciąż to nie jest to. Jest słabo, teraz każdy mecz będziemy jechali o „życie”.
Na to, że dla Falubazu w tym sezonie zaświeci jeszcze sporo słońca, nadziei nie traci trener zespołu Adam Skórnicki. - Przegraliśmy mecz, ale nie przegraliśmy nic poza tym. Trzeba podnieść głowę, trenować i walczyć o następne punkty – mówił szkoleniowiec Falubazu. - Co się stało, to się nie odstanie, musimy iść dalej. I nie ważne, jak bardzo dostanie się po głowie, trzeba starać się podnosić ją do góry.
Nadal twierdzę, że mimo porażki ze Stalą i braku punktów w tabeli, z naszą drużyną nie jest tak źle, jak to wyglądało w parkingu po 13 wyścigu derbów [Falubaz przegrywał 33:45 – red.]. Miny mieliśmy nietęgie. Bardzo żal mi zawodników, bo włożyli mnóstwo pracy w to, co działo się na torze. Niestety nie poparliśmy tego korzystnym wynikiem. Przed sezonem wszyscy mieli okazję zlustrować drużynę, były wyciągane różne wnioski. Myślę, że mimo wszystko jedziemy lepiej niż zakładały to przedsezonowe opinie.
Bierzemy to, co możemy
Powody do zadowolenia mogą mieć gorzowianie. Wyjazdowy triumf to doskonałe otwarcie drogi do fazy medalowej. Do rozegrania pozostało jeszcze siedem spotkań rundy zasadniczej, ale perspektywy są optymistyczne. Bo siła Stali pewnie jeszcze wzrośnie, gdy do zespołu wróci kontuzjowany Martin Vaculik.
Czy Słowak wystartuje już w rewanżowym meczu derbowym, który rozegrany zostanie 10 czerwca w Gorzowie? - Bardzo w to wątpię – powiedział krótko Stanisław Chomski, trener Stali. – Już jakiś czas jedziemy bez Martina, ale nie wpadliśmy w panikę. Zakontraktowaliśmy Grzegorza Walaska i zagwarantowaliśmy komfortową sytuację. Nie narzekamy ciągle, że jesteśmy osłabieni tak, jak to się czasem przedstawia w innych drużynach. Po prostu bierzemy to, co możemy wziąć. A, że każdy wynik jest możliwy, pokazaliśmy to jadąc w osłabieniu np. w Lesznie, czy Grudziądzu, gdzie dopiero wyścigi nominowane zadecydowały o naszych porażkach. Przed meczem w Zielonej Górze mówiło się, że punkty bardziej potrzebne są Falubazowi, ale to nieprawda, bo dla nas też każdy punkt jest bardzo ważny. W derbach byliśmy może trochę mniej zestresowani, staraliśmy się wprowadzić w szeregi drużyny spokojną atmosferę.
ZOBACZ TEŻ: Sebastian Niedźwiedź szczery do bólu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?