Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Imprezy dwie, a jeden kłopot

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz Archiwum
Miało być pięknie! Miało, ale wyszło jak zawsze. Jeszcze kilka miesięcy temu mistrzostwa Polski par klubowych były oczkiem w głowie żużlowych władz wspieranych przez prężnego organizatora, za którym stali możni sponsorzy.

Mistrzostwa miały stać się wizytówką polskiego żużla. Zarezerwowano nawet termin na Stadionie Narodowym, bo przecież jeśli wystawa, to w największym oknie. Mijał czas i o Warszawie zapomniano. Na horyzoncie pojawił się Gdańsk z PGE Areną. Też nieźle, biorąc pod uwagę to, że w zawodach - pierwszy tor czasowy w Polsce - mieli uczestniczyć najlepsi żużlowcy. Klucz był prosty. Krajowy lider, gwiazda zza granicy i najlepszy junior. Pomysł robił wrażenie. Mijały tygodnie i zostało tylko wrażenie. Parowy czempionat szybko popadł w niełaskę i przez moment nawet pachniało upadkiem imprezy z kilkudziesięcioletnią piękną tradycją. Rękawicę w ostatniej chwili podjął Gorzów. Na fali mistrzostwa, coś dla kibiców. Fajnie.

Organizatorom szyki pokrzyżowała aura, ale przede wszystkim rywale. Nad Wartę przyjechał - nikogo nie obrażając - skład węgla i papy. Taka tradycja nowego tysiąclecia w naszym żużlu. W ostatnim czasie finał MPPK to kukułcze jajo tak dla organizatorów, jak i zawodników. GKSŻ czasem marzy - przed sezonem był to nawet lot - koniec końców komuś imprezę podrzuci i w kalendarzu finał odfajkuje. Za kilka tygodni, albo i dni nikt o parach pamiętać nie będzie. W historii pozostanie wygrana Stali i tego nikt gorzowianom nie odbierze. To kolejne złoto. Wszystkie seniorskie tytuły roku 2014 znalazły się nad Wartą. Piękna historia, rzadko spotykana w polskim żużlu.

A mistrzostwa par? Za chwilę przyjdzie układać nowy kalendarz. Znów zacznie się łapanka, albo znów ktoś będzie żył marzeniami. Na arenie międzynarodowej rywalizacja duetów przeżywa swój renesans. Ciągle jeszcze nieoficjalne mistrzostwa świata wróciły do kalendarza znajdując swoje miejsce i czas. Podobnie zapowiada się historia z żużlową Ligą Mistrzów. Przymiarki trwały długo. Już na ostatniej prostej plany pokrzyżowała pogoda. Wyszło trochę śmiesznie, bo w turnieju wystartował tylko jeden aktualny mistrz. Pierwsza próba wypadła całkiem nieźle i wydaje się, że taka forma rywalizacji ma przyszłość. Może warto pomyśleć by te zawody rozegrać u progu sezonu? Mistrzowie będą aktualni, kibice spragnieni emocji, a na torze gwiazdy ze Szwecji, Danii, Anglii oraz Polski. W takim Gorzowie w pierwszych dniach kwietnia przyszłego roku takich zielonogórskich łysin nie przewiduje.

Ważne, by nie przeszacować zasobności kibicowskich portfeli. W Zielonej Górze na Ligę (byłych) Mistrzów dzieci do lat 13 mogły wejść za promocyjną cenę dziesięciu złotych. To się nazywa inwestycja w przyszłość! Brawo? O nie! Wystarczy promocję po zielonogórsku zestawić z promocją w Warszawie. Za tę samą sumę rówieśnicy zielonogórzan obejrzą wszystkie spotkania Legii w sezonie i jeszcze, dopłacając symboliczną złotówkę, kupią karnet na mecze Ligi Europejskiej. Żużel to jednak drogi sport.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska