Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Obłęd 2014

Rafał Darżynkiewicz [email protected]
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
W najważniejszej ze spraw zdania nie zmieniam. Tak było setki lat temu, tak jest i dziś. Czeladnik, choćby niezwykle utalentowany, by zostać mistrzem musi terminować u innych. Pojęcie wędrówek czeladniczych ma długą historię. W żużlu też.

Obecni mistrzowie tego fachu, którzy egzamin czeladniczy zdawali w Zielonej Górze sztukę doskonalili u innych mistrzów. Taką drogę wybrał Piotr Protasiewicz. Nie inaczej postąpił Grzegorz Walasek. Ich wybór, choć nie obyło się to bezboleśnie, okazał się słuszny. Następców, którzy chcą podążać podobną drogą w żaden sposób potępiać nie można. Dziś głośno o Patryku Dudku, jutro taką decyzję może podjąć Bartosz Zmarzlik. Przywiązanie do ziemi to już zamierzchła historia.

Niektóre przykłady z historii koniecznie w życie chcą wprowadzić włodarze Speedway Ekstraligi. W towarzystwie kilku mądrych głów wymyślili regulamin finansowy. Roi się w nim od punktów i podpunktów, a dziesiątki cyferek przeplatane są nowomową. Pomysłodawcy i pokaźne grono zwolenników rozpływa się w zachwytach. Sięgając w nie tak odległe czasy przypomina mi to ochy i achy dobiegające z prezesowskich gabinetów chwilę po tym, jak opublikowano i wprowadzono w życie obowiązkowe ubezpieczenia. Ze wspomnianego obowiązku wycofano się rakiem. Orędownicy ubezpieczeń, które miały być zbawieniem nie tylko dla klubów, ale także zawodników, dziś nie przyznają się do ojcostwa. Taki sam los czeka regulamin finansowy. W naszej żużlowej rzeczywistości nie ma on najmniejszego sensu. To fikcja. Fikcja zawierająca zbiór nonsensów. W sferze finansowej to nic innego, jak zmowa cenowa kilku podmiotów gospodarczych czyli klubów.

Obok wątku związanego z pieniędzmi - ludzie kochają zaglądać do cudzych portfeli - w regulaminie znaleźć można szereg kabaretowych zapisów. Przykład pierwszy z brzegu to ubiór żużlowca i jego teamu. Dyktatorem mody jest klub. Odpowiednie stroje - kolorystyka, krój i dodatki - wybierze oczywiście klub. On także wyznaczy projektanta i wykonawcę. Pół biedy, gdy będzie to jakiś lokalny krawiec. Gorzej i przede wszystkim drożej będzie, gdy prezes klubu zapragnie mieć w parkingu żużlowców i mechaników w ubiorach Giorgio Armaniego. A może chcieć, bo za wszystko zapłaci… zawodnik. Regulamin to w głównej mierze spis obowiązków, bo praw zawodniczych tam niewiele. Zastanawiam się czy tej radosnej twórczości bliżej do "1984" Georga Orwella z racji treści czy też "Obłędu 44" Piotra Zychowicza z racji tytułu.

Żużlowcy nie mają ostatnio łatwo. Z jednej strony dostają po głowie regulaminem finansowym - to w Polsce. Z drugiej stają się ofiarami walki pomiędzy BSI, a organizatorami mistrzostw Europy - to na arenie międzynarodowej. W obu przypadkach znów dostają po kasie. Znów, bo przecież w wielu - a może w większości przypadków - nie zapłacono im jeszcze za robotę wykonaną w mijającym roku. To jednak nikogo nie martwi. Od czego są licencje nadzorowane. To wszystko dla dobra naszego żużla. Dobra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska