Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Sztuka komisarza

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Gospodarze górą. Długi to trwało, ale w końcu musiał przyjść ten dzień kiedy miejscowi i to na wszystkich torach sprawili radość swoim kibicom.

To spora inwestycja w kolejne spotkania, bo przecież nic tak nie poprawia frekwencji jak zwycięstwa, a zwycięstwa na własnym torze mają wartość największą. Wygrywamy, ludzie się cieszą, przychodzą na następny mecz czyli kupują bilety i w kasie robi się pełno. To dziś ważne, najważniejsze.

Nie jest przecież tajemnicą, ze do sezonu kilka klubów przystąpiło na kredyt. Kredyt ma to do siebie, że trzeba go spłacać. Bank nie zawodnik czekać nie będzie. Opóźnione rozpoczęcie rozgrywek, do tego kapryśna aura, przewrócony do góry nogami terminarz nie pozostały bez wpływu na płynność finansową. Bank wymaga, spłacać trzeba. Gdzieś na końcu tego łańcucha finansowego jest żużlowiec. Wystarczy dobrze przyjrzeć się zdobyczom punktowym kilku jeźdźców, by szybko dojść do wniosku gdzie się zatkało. Już pod koniec maja aktualne stało się hasło: "Nie ma sianka, nie ma jechanka". Szybko, a to dopiero początek. Wypłacona, choć w kilku przypadkach nie w całości, przedsezonowa suma za podpis już została "wyjechana", pojawiają się bieżące płatności, a w kasie pusto. W szaleństwie sezonu na śmierć i życie płynność finansowa będzie najważniejszym argumentem w walce o utrzymanie.

To jednak tylko drugie dno ligowej batalii. Nie ma już drużyny niepokonanej. Unibax potknął się w Gnieźnie i pewnie potknie się jeszcze nie raz. To może się zdarzyć już w czwartek w Bydgoszczy. Tam właśnie ważny mecz przegrała Stal Gorzów. Efekt jest taki, że rewanż - już z bonusem i bez zastępstwa zawodnika - znów dla gorzowian staje się meczem o "wszystko". Nie zazdroszczę. Po bonus, choć raczej po całą pulę do Tarnowa, pojadą zielonogórzanie. Mistrz na własnym torze powinien być mocniejszy, ale przecież nie każda "Jaskółka" może na mecz dolecieć…

Za nim jednak runda rewanżowa, po drodze odrabianie zaległości i jeszcze turniej Grand Prix. Nie będzie czasu na nudę, będzie to dla żużlowców pracowity długi weekend. W pocie czoła pracują także w klubach. W niektórych podstawową działalnością jest teraz ustalanie listy życzeń komisarza toru. Wcale nie chodzi o kosz z grzybami, pościel z kory czy inne prezenty. O korupcji nie ma mowy. Pod komisarza trzeba przygotować nawierzchnię toru. To jest najważniejsze. Doświadczenia z poprzednich wizyt nadzorcy - także w innych miastach - są tutaj nieocenione. Ważne, by tor zrobić tak, by komisarz był zadowolony. Trzeba dogodzić gościowi. Gusta są różne. Jedni lubią twardo i gładko, są tacy którzy dopuszczą trochę pod koło, ale i tacy, którzy marudzą z zasady. Trudna sztuka, ale i w tej ciężkiej klubowej pracy widać sukcesy. W końcu gospodarze zaczęli wygrywać. Ta sztuka została już opanowana. Atut własnego toru powraca, powraca w czystej postaci. Czy to oznacza koniec niespodzianek? W to nie chcę wierzyć. Ta liga zaskakuje i nadal powinna zaskakiwać. Tylko wtedy dostarcza emocji, a te przecież są najważniejsze.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska