Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko

Rafał Darżynkiewicz
fot. archiwum
Winobranie, winobranie cały rok czekałem na nie… Na Winobranie z tak radosnym zakończeniem w Zielonej Górze czekać trzeba było prawie dwadzieścia lat.

Okazja wyjątkowa to i program Winobrania w niedzielny wieczór był wyjątkowy. Ekstrakorowód przeszedł ze stadionu przy ulicy Wrocławskiej na deptak. Radosny, rozśpiewany i żółto-biało-zielony. Bachus, ten wynajęty - gruby, brodaty i opity - rządzący miastem przez ponad tydzień po rewanżu z Polonią, był już pewnie po robocie. Radującym się zielonogórzanom to nie przeszkadzało. Mieli swojego PePe Bachusa, czyli Piotra Protasiewicza. Wprawdzie z wyglądu nie przypomina legendarnego Króla Wina. Ani brody, ani opasłego brzucha, o koronie nie wspominam, ale ile w nim siły, determinacji, wiary w sukces i oddania zielogórskiemu ludowi! Czapki z głów.

W finale jest także Unibax. Mistrzowie Polski po kapitalnym meczu pokonali Cognora Częstochowa. Torunianie w minionym tygodniu zastosowali "metodę kloszową" czyli wszyscy jedziemy tylko w lidze, nie kusząc pecha. Wszyscy cali wjechali do finału, ale po drodze zgrzytnęło. Zakochany w lidze Unibax - zarówno działacze jak i zawodnicy - potraktował Mistrzostwa Polski Par Klubowych jak zawody "O pluszowego misia" dajmy na to w Rawiczu. Do leszczyńskiego finału desygnowali pierwszy garnitur krajowej młodzieży. Damian Celmer i bracia Pulczyńscy furory w zawodach nie zrobili, a przecież wystąpili w roli… obrońców tytułu. Taka decyzja torunian deprecjonuje rangę imprezy. Ani się obejrzymy a rywalizacja par pozostanie tylko na kartach historii. Szkoda i wstyd. "Metoda kloszowa" na szczęście obca jest w Zielonej Górze. Grzegorz Walasek z Rafałem Dobruckim kości nie szanowali i wygrali. Czapki z głów.

Bez finału Częstochowa. Zespół Grzegorza Dzikowskiego przegrał awans zapewne przed tygodniem na własnym torze. Dwupunktowa zaliczka to było za mało, by Włókniarze z Nickim Pedersenem na czele pojechali o złoto. Ciągle panujący król światowego speedway'a nadal bez mistrzostwa w Polsce! Światowe berło Pedersen straci może za dwa, a może dopiero za cztery tygodnie w stylu chwały mu nie przynoszącym.

Po wypadku w finale Grand Prix Słowenii Duńczyk decyzję Wojciecha Grodzkiego ocenił jako kontrowersyjną i spiskową. - Sędziował Polak, upadł Polak, więc wykluczył mnie - grzmiał sfrustrowany mistrz. Jakże inaczej brzmią słowa Tomasza Golloba, który niczym wytrawny dyplomata nie miał pretensji do Pedersena, tłumacząc jego zachowanie na torze nierówną nawierzchnią. To przecież Polak mógł być wściekły i sfrustrowany. Faul Duńczyka - proponuję policzyć klasyfikację generalną Grand Prix z kolejnością na torze w momencie wypadku - niemal na sto procent odebrał Gollobowi wicemistrzostwo świata, a Rune Holcie zwycięstwo w Słowenii i niemal pewne miejsce w ósemce. Mogły być to najpiękniejsze pozdrowienia z wakacji od reprezentantów Caelum Stali Gorzów dla wszystkich polskich fanów żużla. Czapki z głów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska