Rozmowy z innymi gminami nt. schroniska na wrześniowej sesji rady miejskiej zaproponował radny Andrzej Cieślak. Urzędnicy temat zbadali. - Z przyczyn finansowych budowa schroniska nie jest możliwa - mówi krótko J. Milewski.
Unia pieniędzy nie da
Budowa schroniska to droga rzecz. Unijne przepisy narzucają np. wybieg o pow. 6 mkw. na jednego psa, oddzielne pomieszczenie dla: weterynarza, na kuchnię i do usypiania zwierząt. - Koszty są kolosalne. Schronisko z prawdziwego zdarzenia kosztowałoby ok. 1 mln zł - zauważa wiceprezydent. Czyli tyle, ile miasto w tym roku wydało na budowę 32 domów socjalnych (kolejne pół miliona dorzucił budżet państwa).
A unijne dofinansowanie? - Przy każdej dotacji i tak trzeba mieć udział własny. Zresztą kilka lat temu firma zewnętrza zaproponowała taki układ: ona poszuka unijnych dotacji na budowę, my damy grunt. Ale nie znalazła żadnego unijnego programu na ten cel - mówi J. Milewski.
Problemem byłaby też lokalizacja potencjalnego schroniska, bo nie może ono być w mieście. Ewentualnie w grę wchodziłby teren gminy wiejskiej.
- Swego czasu wójt gminy wiejskiej szukał potencjalnej lokalizacji i też miał z tym problem - przypomina J. Milewski.
Tu mają dobrze
Dlatego obecnie w grę wchodzi tylko jedno rozwiązanie. To, które istnieje. Kilka lat temu Nowa Sól współfinansowała budowę nowych boksów w schronisku w Zielonej Górze. W zamian "dostała" pięć miejsc dla swoich psiaków.
Koszt jednego dnia pobytu zwierzaka to 8,30 zł (plus usługi weterynaryjne). Trzy miejsca są też na składowisku odpadów w Kiełczu. - Psy mają tam normalne warunki bytowania. Budy są ocieplone, psy są karmione, mają też zapewnioną opiekę weterynarza - wymienia J. Milewski. I przypomina, że te psiaki są "do wzięcia", informacje o nich wraz ze zdjęciami można znaleźć na miejskiej stronie internetowej: www.nowasol.pl ("GL" też regularnie przypomina o tej akcji). - I ludzie na te ogłoszenia reagują. Pojawiają się nowi właściciele, zabierają psy do domu i tym samym zwalniają miejsce dla innych bezpańskich zwierząt - zauważa wiceprezydent.
- Jestem miłośnikiem zwierząt, ale są naprawdę inne, pilniejsze potrzeby. Najpierw ludzie, potem zwierzęta. Na dziś zostaje tak, jak jest - kończy J. Milewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?