Śledztwo w sprawie m.in. zaległych wynagrodzeń i "uporczywego naruszania praw pracowniczych” w firmie Esser trwało od dłuższego czasu.
Prokuratura umieściła jednak na swojej stronie internetowej krótki komunikat, w którym wytłumaczyła, że sprawa została umorzona. Jako uzasadnienie podano ..brak znamion czynu zabronionego".
Łukasz Wojtasik, szef nowosolskiej prokuratury rejonowej, potwierdził nam wspomniany komunikat. - Za krótki czas zaległości, brak uporczywości - tłumaczył krótko powody decyzji.
Więcej szczegółów ujawnił nam z kolei Wiktor Sobociński, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Alternatywa, który działał swego czasu w Esser. Mężczyzna opiekował się całą załoga przez ostatnie kilka lat, gdy tylko zaczęły się problemy w zakładzie.
- To śledztwo umorzono, bo... musiało być umorzone - śmieje się. - Po prostu w jego trakcie wszystkie zobowiązania zostały zapłacone - tłumaczy. - W tych kwotach zawierały się zarówno odprawy, jak i odszkodowania czy zaległe wynagrodzenia - wyjaśnia W. Sobociński.
Gdy upadł Esser, bez pracy zostało 116 osób, ale jak podkreśla przewodniczący "Alternatywy”, w zakładzie de facto, pracowało około 80.
- I z tych 80 już mniej więcej połowa ma pracę. Dwie osoby założyły nawet własną działalność i podobno zatrudniły część zwolnionej załogi - opowiada W. Sobociński.
Jedną z pracownic, była m.in. Dorota Rozmianiec. - Dostałam już odprawę i zaległe pensję - potwierdziła nam.
Z kolei pan Andrzej, mąż innej z byłych pracownic mówi: - Moja żona chętnie wróciłaby do takiej pracy, lub o podobnym charakterze. Kilka lat temu przecież pracy było tyle, że można było ją do domu zabierać.
Zadowolony jest także Marek Gałwa, likwidator Esser. - 30 kwietnia były ostatnie przelewy - mówi. - Cieszę się, że udało mi się zorganizować te sumy z funduszu - dodaje. Chodzi oczywiście o Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zaległe wynagrodzenia, to w sumie ok. pół miliona złotych.
Co czwarty z nas bez pracy
Przypomnijmy: ostatni raz o nowosolskiej firmie pisaliśmy w lutym tego roku, gdy zakład wydawał z siebie ostatnie tchnienie. 116 osób, które od 1 marca trafiło na bruk, to niechlubny rekord ostatnich lat. Nawet zakład Funai, który od dłuższego czasu masowo pozbywa się pracowników, jednorazowo nigdy nie obciął więcej niż 100 etatów.
Problemy w Esser zaczęły się już we wrześniu 2010. Wówczas 98 proc. głosujących w referendum opowiedziało się za strajkiem, właśnie z powodu zaległych wypłat i składek. W kolejnym roku strajk odwieszano praktycznie co miesiąc - zawsze po dniu, w którym na pracowniczych kontach powinny pojawić się wypłaty. Jednym spokojnym miesiącem roku 2011, był sierpień...
Niestety, w Nowej Soli nie tylko załoga tej firmy zasiliła w ostatnich miesiącach grono bezrobotnych. Duże zwolnienia odnotowały także m.in. Projprzem (55 osób) i Funai (30 osób).
Według danych Powiatowego Urzędu Pracy w Nowej Soli, pod koniec 2012 roku, bez zatrudnienia było blisko 25 proc. mieszkańców powiatu!
Jednak jak podkreślała niedawno szefowa PUP, Elżbieta Ściopko-Moszkowicz trzeba pamiętać, że nasi mieszkańcy pracując w Głogowie czy Zielonej Górze pracują na wskaźniki tamtych powiatów, pomimo tego, że mieszkają tutaj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?