Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie wędką pisane

TADEUSZ KRAWIEC 605 20 19 49 [email protected]
Jerzy Lisiecki ma 70 lat, pochodzi z Gdyni. Od 38 lat mieszka w Drawnie. Z żoną Cecylią wychowali dwójkę synów i córkę, mają też dwoje wnuków. Z wykształcenia jest ślusarzem i operatorem ciężkiego sprzętu drogowego. Kocha wędkarstwo i prace na działce. Jego najnowszą pasją jest fotografowanie. Ponad 30 lat był prezesem koła wędkarskiego Kiełbik w Drawnie.
Jerzy Lisiecki ma 70 lat, pochodzi z Gdyni. Od 38 lat mieszka w Drawnie. Z żoną Cecylią wychowali dwójkę synów i córkę, mają też dwoje wnuków. Z wykształcenia jest ślusarzem i operatorem ciężkiego sprzętu drogowego. Kocha wędkarstwo i prace na działce. Jego najnowszą pasją jest fotografowanie. Ponad 30 lat był prezesem koła wędkarskiego Kiełbik w Drawnie. fot. Tadeusz Krawiec
Rozmowa z Jerzym Lisieckim, 70-letnim pasjonatem wędkarstwa z Drawna, który niedawno wydał swoją pierwszą w życiu książkę. Wierszami i opowiadaniami opisuje wędkarskie przygody i swoją miłość do rzeki Drawy.

- Obchodził pan niedawno 70. urodziny. Czy to trochę nie za późno na to, aby zadebiutować na literackim rynku?- Nigdy i na nic nie jest za późno. Tak naprawdę ta książka była dla mnie urodzinowym prezentem. Czy wcześniej mogłem ją napisać? Pewnie tak, ale nie byłaby kompletna, to znaczy nie byłoby w niej tych zdarzeń, które przeżyłem w ostatnich latach. Od razu przyznaję się do tego, że nigdy nie chodziło mi o to, żeby zostać pisarzem czy poetą, bardziej zależało mi na tym, żeby podzielić się z kimś, tym co przeżywałem podczas moich wypraw nad wodę. Jeśli choć raz zasiądziesz o świcie nad spowitą w tumany mgły Drawą, a na twojej wędce przysiądzie niebieski zimorodek, zrobisz wszystko, żeby ten obraz jeszcze raz powrócił. A potem jeszcze raz i jeszcze, i nawet się nie spostrzeżesz jak strzeli ci ósmy krzyżyk.
- To pan w swojej książce zauważa, że wędkarze to urodzeni gawędziarze. W jednym z opowiadań wyczytałem jak to podczas wyprawy nad Drawę pomagał pan przy cieleniu się krowy, a w innym pana kumple kpili z milicjantów mocząc śledzie pod lodem. Czy to prawda, że pana żona kiedyś regularnie łamała panu wędki zabraniając wypraw nad wodę a dzisiaj pierwsza biegnie nad jezioro by pomoczyć kija?- Wszystko to prawda. Kazik, Franek, Zenek i inni też są prawdziwi. Tylko raz w życiu zrezygnowałem z wyprawy wędkarskiej. Wie pan dlaczego? Bo do Drawna przyjechała striptizerka. Oficjalnie, to poszliśmy na ryby. Jaja były nie z tej ziemi, bo przyłapała nas na tym jego żona. Finału nie będę zdradzał, ale zapewniam, że też był prawdziwy. Starsi sąsiedzi mogą to potwierdzić. Tak, tak. Przy tej okazji chciałbym podkreślić, że powinniśmy pamiętać o tych co razem z nami przeszli nasze życie, bo jak o nich zapomnimy, to zapominamy o sobie. To też powód dla którego napisałem tę książkę.

- Pytałem w Drawnie o Lisieckiego i nie wszyscy wiedzą o kogo chodzi, ale Kiełbika wszyscy znają?- Przez wiele lat byłem prezesem koła wędkarskiego Kiełbik. Swoją pasję do wędkarstwa starałem się przekazywać także innym. Chroniłem wody, zarybiałem, ale tak najbardziej dumny i to do dzisiaj jestem z nocnych zawodów wędkarskich, które wówczas, w Polsce organizowało tylko nasze koło. Co to była za impreza! Wtedy potrafiliśmy się tym bawić.

- A dziś nie?- Dziś jakoś nie. Dziś każdy zamyka się w swoim gronie, to i ja wolę pomarzyć na kładce, powspominać, a potem usiąść przy komputerze i wklepać kolejne opowiadanie. Koła Kiełbik już dziś nie ma, ale zostały po nim tomy kronik. Często do nich wracam.

- Wędkarze nie darowaliby mi, gdybym nie zapytał pana o sukcesy wędkarskie?- Największy sukces? To fakt, że udało mi się przekonać Cecylię, moją żonę do wędkowania. Żartując twierdzę, że zaciągnąłem ją do wody. A z wody? Kilkunastokilogramowe szczupaki, karpie, w Drawie medalowe jazie, klenie. Kilka dni temu złowiłem kilogramowego okonia. Nieźle walczył, a jak potem smakował.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska