Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żywioł na ulicy Walczaka

Stefan Ciesla
Tak wczoraj rano wyglądało skrzyżowanie ul. Walczaka z Czereśniową. Zdezorientowali kierowcy szukali przejazdu między maszynami budowlanymi, ludzie chodzili jak popadło, bo nikt nie wyznaczył przejść.
Tak wczoraj rano wyglądało skrzyżowanie ul. Walczaka z Czereśniową. Zdezorientowali kierowcy szukali przejazdu między maszynami budowlanymi, ludzie chodzili jak popadło, bo nikt nie wyznaczył przejść. Kamil Młyńczyk
- Granda, bałagan, bezduszność - tak gorzowianie zareagowali wczoraj na to, co zastali i zobaczyli na ul. Walczaka.

W redakcji od rana urywały się telefony od czytelników. - Nie ma przejść ani oznakowań objazdu. Jak tak można zaskakiwać i lekceważyć ludzi! - krzyczeli zdenerwowani. Natychmiast pojechaliśmy na zagrodzony odcinek ulicy, zatłoczony pracującymi maszynami budowlanymi. Między nimi przemykali zdezorientowani przechodnie i jeździły slalomem auta! W każdej chwili mogło dojść do wypadku!

Nie uprzedzili

Starsza pani czekała, aż walec uklepie szlakę na prowizorycznym przejściu przez tory tramwajowe na wysokości hotelu Gorzów. - Jak inwalida czy kobieta z wózkiem mają się dostać do poradni? Nie mogli tego wcześniej przygotować? - pytała.

Nerwów i irytacji nie krył Henryk Kloczkowski, kierownik przychodni przy ul. Walczaka. - Żadnego uprzedzenia i oznakowania, ustawili pachołki i bariery i zaczęli roboty. Przychodzi do nas codziennie tysiąc pacjentów, wielu musi być dowiezionych. Jak tak można odciąć przychodnię od świata? Dojazd ma być po chodniku, ale ludzie przez półtora miesiąca którędy mają chodzić? - pytał poirytowany.

Mówi, że gdyby go spytano, to by doradził dojazd przez teren Stilonu, z wjazdem przez bramę od ul. Pomorskiej.

Mamy się pogodzić

Dość już tego

Najpierw dzieciaki szalały na niezabezpieczonych wykopach. Później nie było dojścia do przystanku tramwajowego. Jeszcze później kierowcy wjeżdżali pod prąd w Pomorską, bo nie było wyraźnego oznakowania. Liczba wpadek "komunikacyjnych" przy tej inwestycji jest zdecydowanie za duża i nawet nad wyraz wyrozumiałych gorzowian może doprowadzić do białej gorączki. Urząd Miasta powinien w końcu przestać udawać, że tego nie widzi.
ZBIGNIEW BOREK
0 95 720 74 99
[email protected]

Echa skandalu dotarły od rana do Floriana Florczaka, miejskiego inżyniera ruchu. - Wszystko miało być oznakowane, ale widać, że policja puściła ruch na żywioł - mówił. Zapewnia, że będą przejścia dla pieszych, a chodnik, którymi mają jeździć auta do przychodni czy hurtowni, musi być poszerzony i wzmocniony.

- Policja nie ma uprawnień do puszczania ruchu, za organizację ruchu odpowiada miejski inżynier, który sam zresztą zatwierdził projekt - odpowiedział nadkom. Wiesław Widecki, szef miejskiej drogówki.

Dariusz Barłowski, kierownik robót w firmie Strabag, stwierdził, że inaczej przebudowy nie da się zorganizować. - Na razie auta jeździć mogą starą jezdnią, a potem pojadą chodnikiem. Przejście dla pieszych przy przystanku już zrobiliśmy. Trzeba się z tym pogodzić do końca sierpnia - mówił.

Prowizoryczny objazd wypróbował wczoraj taksówkarz Dariusz Majewski, wiozący starszą kobietę do przychodni. - Wjechać i wyjechać można koło stacji paliwowej Shela. To droga jednokierunkowa i jechać trzeba pod prąd. Ale jak tam ma być puszczony ruch w obie strony, to nie wiem, czy zmieszczą się dwa auta - mówił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska