- Wielu ludzi mówi, że już może pan się czuć twórcą spełnionym. Czy rzeczywiście tak jest? - Najpierw musiałbym poznać definicję artysty spełnionego. Co oznacza to określenie?
- Chodzi o muzyka, który komponuje utwory będące na topie. Jest popularny i wręcz rozchwytywany, jeśli chodzi o koncerty czy występy telewizyjne. - To tak naprawdę tylko uboczny efekt działania kompozytorskiego. Nie chciałbym, żeby spełnienie nadeszło za szybko. To zawód, w którym można tworzyć praktycznie do swoich ostatnich dni. I ja też tak chcę.
- W naszym regionie nie brakuje młodych ludzi, którzy mierzą się ze sztuką. Jak zostać świetnym muzykiem, doskonałym multiinstrumentalistą? - To bardzo trudne zadanie, bo tak naprawdę każdy człowiek jest dobry w jednej konkretnej dziedzinie. Jeśli chce się zostać wykształconym muzykiem, trzeba pracować przez całe życie. Nie można od razu nastawiać się na sukces, myśleć o nim cały czas. Czy on przyjdzie, czy nie, to poboczna sprawa.
- Ale chyba nie samą muzyką pan żyje. Jest czas na inne zainteresowania? - Moje hobby to motocykle, sport i gry komputerowe, szczególnie na konsolach. Ale muzyka jest prawdziwą miłością, wielką pasją.
- Wspomniał pan o grach komputerowych. Chyba właśnie dzięki nim zaczęła się pańska przygoda z telewizją? - Niezupełnie. Pierwszy raz pojawiłem się w telewizji pod koniec lat 80. Był to program, w którym śpiewał Emilian Kamiński. Proszę wybaczyć, tytułu już nie pamiętam. Ale to prawda, że prowadziłem w telewizji program związany z grami komputerowymi. Pierwszy w kraju. To była świetna sprawa! Wtedy jeszcze brakowało pieniędzy na oryginalne gry, a ja jako prowadzący miałem do nich nieograniczony dostęp, mogłem je testować za darmo, by potem opowiadać o nich widzom.
- Jak żyć spokojnie w dzisiejszym świecie wiecznych plotek o gwiazdach i ich życiu? - Niestety, to problem. Większość publikacji w kolorowych pismach jest poza naszą kontrolą. Czytając plotki, często odnoszę wrażenie, że niektórzy dziennikarze już nie mają do czego się doczepić.
- To w takim razie trochę plotek. Kiedy ślub z Agatą Paskudzką? Jesteście przecież zaręczeni. - Jeszcze nie wiemy. Poza tym przyjąłem zasadę, że jeśli udzielam wywiadu, mówię głównie o muzyce.
- Mimo to, jeszcze jedna plotka. Wie pan o zamieszaniu wokół 750-lecia Gorzowa. Co z tym milionem złotych? - Ludzie mówią i piszą różne bzdury. Ja przeczytałem ostatnio o 600 tysiącach złotych, które miałbym otrzymać za napisanie oratorium dla Gorzowa. To informacje wyssane z palca. Mimo że ze strony miasta padła propozycja napisania utworu i właśnie ją rozważam, to nikt ze mną nie rozmawiał o pieniądzach i nie proponował żadnych kwot.
- Na koniec wróćmy do muzyki. Koncert trwa przeciętnie dwie godziny. Wcześniej podobnie długa próba. I ciągle energiczne machanie batutą. Ręce nie bolą od tych ruchów? - Ćwiczyć trzeba. Kondycja jest konieczna u dyrygenta i poprawiam ją, kiedy tylko mam czas. Ale podczas koncertu nie czuje się zmęczenia. Adrenalina robi swoje.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?