AZS UZ ZIELONA GÓRA - AZS UAM POZNAŃ 1:3
(19:25, 20:25, 29:27, 20:26)
AZS UZ: Mariaskin, Przyborowski, Świerzewski, Gałka, Grześkowiak, Paluch, Zasowski (libero) oraz Kępski, Kaczurowski, Matuszewski
Pierwszy set mógł sprawiać wrażenie, jakby zielonogórzanie już przed wyjściem na parkiet pogodzili się z porażką. Grali bez wiary, a podsumowaniem może być fakt, że nasi zdobyli przy swoim serwie tylko trzy punkty, dwa po ewidentnych błędach rywali (ataki w siatkę i aut) oraz ostatnim, nic już nie znaczących asie serwisowym trenera Tomasza Palucha.
Ale już w drugim, a w zasadzie na jego początku, pokazali lwi pazur. Z wyniki 1:3 potrafili wyjść na 8:4. Tę kilkupunktową przewagę utrzymywali do połowy seta, gdy znów nastąpił zastój, rywale postawili kilka bloków, dopadli nas i dobili. Wydawało się, że jest po meczu, tym bardziej, że w trzeciej odsłonie akademicy przegrywali już 13:18. Wówczas niemoc przełamał Mikołaj Mariaskin, który razem z Piotrem Gałką w ataku i Piotrem Przyborowskim w bloku, zdołali doprowadzić do walki na przewagi. W szeregach zielonogórzan znów pojawiła się wiara w zwycięstwo, a gdy na serwie stanął Konrad Grześkowiak, potężnymi podaniami odrzucił rywali od siatki, a koledzy z zespołu załatwili sprawę. Ostatni set, niestety, był już znacznie gorszy. Mimo dobrej gry w ataku Romana Kaczurowskiego, goście zwarli szeregi i pewnie triumfowali.
Podsumowując, pochwalić można najmłodszego Gałkę i doświadczonego Mariaskina, a w końcówce Kaczurowskiego, którzy potrafili wziąć ciężar walki na swoje barki. Nasi pokazali, że drzemie w nich potencjał, który jednak trzeba umieć obudzić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?