Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Adamowski: - Dobrze mi się potoczyło

zico
Aleksander Adamowski ma 57 lat, żonaty, dwoje dzieci, karierę zaczynał w Koronie Kożuchów w 1968 r., w Chrobrym grał w latach 1978-88.
Aleksander Adamowski ma 57 lat, żonaty, dwoje dzieci, karierę zaczynał w Koronie Kożuchów w 1968 r., w Chrobrym grał w latach 1978-88.
Rozmowa z Aleksandrem Adamowskim byłym piłkarzem Chrobrego Głogów.

- Kiedy zaczęła się pana przygoda z futbolem?
- W dzieciństwie. Już jako czterolatek ganiałem za piłką. Mieszkałem wówczas w Kożuchowie, a 50 metrów od mojego bloku było boisko. W wieku 15 lat wstąpiłem do tamtejszego klubu Korona.

- Później przeszedł pan do Dozametu Nowa Sól i grał w jednej drużynie ze słynnym polskim bramkarzem Józefem Młynarczykiem...
- Józek w 1972 roku przeszedł z Astry Nowa Sól do Dozametu. Graliśmy ze sobą dwa lata. Pamiętam, że na treningach był bardzo pracowity. Dzięki temu doszedł do wspaniałych sukcesów. Z Nowej Soli trafił do Bielska Białej, później do Odry Opole i Widzewa Łódź. Następnie został kupiony przez FC Porto, z którym zdobył Puchar Europy i Puchar Interkontynentalny. Jest najbardziej utytułowanym polskim piłkarzem.

- Ma pan z nim jakiś kontakt?
- Nie bardzo. Wiem, że ma jakąś firmę transportową. Kilka lat temu przypadkowo spotkaliśmy się w Kożuchowie. Nieraz widuję jego brata. Z innymi dawnymi kolegami spotykamy się na boisku w rozgrywkach oldbojów.

- A jak trafił pan do Głogowa?
- W 1978 trener Chrobrego Antoni Konsewicz zaproponował mi grę w Głogowie. Zaproponowano mi bardzo dobre warunki, dlatego z podpisaniem umowy nie namyślałem się długo.

- Jakie to były warunki?
- Dostałem mieszkanie M-4 i 30 tysięcy złotych na zagospodarowanie. Na tamte czasy to były naprawdę duże pieniądze. W Głogowie miałem szansę rozwoju. Zastąpiłem najlepszego pomocnika w historii Chrobrego Jasia Wilima.

- Chrobry największy sukces odniósł w 1980 roku. Awansował do półfinału Pucharu Polski. Miał pan w tym swój udział...
- To nie był przypadek. Ja zawsze na boisku dawałem z siebie wszystko. Przez lata grałem w niższych ligach, a z zespołami drugo czy pierwszoligowymi człowiek chciał się szczególnie pokazać i tak trafiliśmy do półfinału. W nim zagraliśmy z Legią Warszawa. W tym meczu w Legii debiutował znakomity piłkarz Mirosław Okoński.

- Byłem na tym meczu i pamiętam, że gra wam nie wychodziła - Chrobry przegrał 0:4. Na trybunach było kilkanaście tysięcy ludzi, duża stawka meczu. Czy presja okazała się za wysoka?
- Na pewno nie. To był marzec, a my byliśmy świeżo po ciężkim obozie przygotowawczym. Nie mieliśmy jeszcze odpowiedniej formy, która przyszła trochę później.

- Mimo wszystko, półfinał to był wielki sukces. Jakoś go świętowaliście?
- Nie. Może działacze mieli jakiś jubel, ale ja tego nie pamiętam. W każdym razie tam nie byłem.

- Po tych sukcesach dostał pan propozycję gry w pierwszoligowym Rakowie Częstochowa...
- To prawda. Działacze tego klubu byli u mnie 15 razy. Dosłownie oferowali mi walizkę pieniędzy. Niestety, ówczesny prezes nie chciał mnie sprzedać. Do tej pory nie wiem dlaczego.

- Żałuje pan?
- Broń Boże! Mieszkam w Głogowie, lubię to miasto, mam własny sklep. Moje życie dobrze się potoczyło.

- Pamięta pan pożegnanie z Chrobrym
- Dostałem ładny kryształowy puchar. Zostałem także honorowym członkiem Chrobrego. Szkoda tylko, że obecny dyrektor klubu nie zaprasza mnie na klubowe zebrania. Ale legitymacja upoważnia mnie do bezpłatnego wchodzenia na mecze. To jest moja satysfakcja.

- Teraz, zamiast trenować młodzież, prowadzi pan sklep jubilerski...
- Ciężko było do tego dojść. Przez jakiś czas pracowałem w Niemczech, a to w stadninie koni, a to przy uprawie tytoniu. Kładłem polbruk i robiłem wiele innych rzeczy. Zarobiłem trochę marek i wróciłem do Głogowa. Otworzyłem sklep ze złotem i myślę, że mi się udało.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska