Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ależ zaszczyt! Nasz zespół otrzymał statuetkę Ambasadora Polszczyzny

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Agnieszka Budych, szefowa Stowarzyszenia Kultury Dąbrowieckiej ze statuetką Ambasadora Polszczyzny.
Agnieszka Budych, szefowa Stowarzyszenia Kultury Dąbrowieckiej ze statuetką Ambasadora Polszczyzny. Mariusz Kapała
Zespół Pieśni i Tańca z Dąbrówki Wlkp. otrzymał statuetkę Ambasadora Polszczyzny. Obok Różewicza i Młynarskiego.

- Co tu godać, chce sie płakać... - powiedział Marek Spychała. Kierownik Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca im. Tomka Spychały z Dąbrówki Wlkp. z rąk prof. Tadeusza Zgółki odebrał statuetkę Ambasadora Polszczyzny dla całej swej grupy. Zespół uhonorowano w 90-lecie istnienia. Za co?
- Najkrócej, za to, że wieś przechowała swoistą gwarę dąbrowiecką mimo braku kontaktu z macierzą aż do 1945 - powiedział "GL" prof. Tadeusz Zgółka z Rady Języka Polskiego, nominującej do tytułu Ambasadora. - Gwara ta ma wyraźne cechy kresowe, w rozumieniu kresów zachodnich, wykazuje cechy zbliżające ją do języka dolnołużyckiego. To, że wieś jest niemal jednolita językowo jest wartością samą w sobie.

- Gwara zanika, jest wypierana, coraz mniej osób ją rozumie - zauważa jednak Wojciech Wittke, długoletni kierownik zespołu i działacz społeczny. Na ulicy lub w sklepie w Dąbrówce raczej nie używa się lokalnej mowy. A w domu? To zależy, w jakim...
- My w domu rozmawiamy tylko gwarą - podkreśla Bożena Jędrzejczak, liderka niepowtarzalnego kabaretu Dąbrowieckie Klakoty. - Tak się składa, że w domu jest mama, ja i dzieci, czyli trzy pokolenia. Po sąsiedzku babka. Cztery pokolenia. I my się rozumiemy.

Pani Bożena propaguje gwarę ze sceny. Kto rozbierze takie zdanie po dąbrowiecku, może śmiało przyjść na występ Klakotów: - Pół dnia żym hakała na zagunkach, giskunum wode nosiułam, rydyski podliwałam, łobiod nawarzyłam - niebecz i muńce, a na kuniec kułocza na młodziach. Tero wszystkie gnoty mnie bolum. A tyn mój stary cingim ino nyrlo.
W. Wittke udowadnia, że każda polska miejscowość w dawnych granicach Niemiec wytwarzała nieco inną gwarę. - Jest gwara kramska, podmoklańska, zbąszyńska - wylicza. - Po naszemu ziemniaki to bulwy, a już w Zbąszyniu, 5 km dalej, są poznańskie pyry. Tylko u nas jest zupa niebecz, hojwender (siewnik), kuło (rower), lajerkosta (radio).

Niepowtarzalność mowy w Dąbrówce (zwanej ongiś Wielką) od lat badają poznańscy językoznawcy. Jerzy Sierociuk zebrał (z pomocą studentów) już 20 tys. słów. Justyna Perkowska zrobiła na UAM doktorat z samych tylko nazw narzędzi w gwarze dąbrowieckiej. Jest więc nadzieja, że nagroda wręczona na gali w Katowicach pomoże gwarze przetrwać. Bo za statuetką idzie też 10 tys. zł od wojewody śląskiego. Pieniądze pójdą na naprawę i przeróbki strojów, na zakup nowych butów około 50 członków uhonorowanego zespołu. Jest też nadzieja, że w ocaleniu języka dziadów pomoże tzw. ścieżka regionalna, przedmiot w miejscowej szkole prowadzony przez Ewę Kubiak. - Za moich czasów, gdy w szkole się mówiło gwarą, to dostawaliśmy po łapach - wspomina Agnieszka Budych (od 260 lat to nazwisko przewija się w Dąbrówce), szefowa Stowarzyszenia Kultury Dąbrowieckiej. Pod jego skrzydłami działa zespół regionalny i chór Dąbrowszczanka, kabaret Dąbrowieckie Klakoty i Małe Klakoty. Ten drugi tworzą właśnie uczniowie wychowani już na "ścieżce regionalnej".
- Ten niepowtarzalny język przetrwał, bo myśmy tutaj mówili nie Mickiewiczem, tylko lokalną gwarą - podsumowuje Wittke.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska