Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Jurkowski: - Ja nie rządzę zza biurka

Redakcja
ARTUR JURKOWSKI mieszka w Głogowie. Z wykształcenia ekonomista. Zanim został wójtem, prowadził działalność gospodarczą i był dyrektorem GOK – u w Białołęce.
ARTUR JURKOWSKI mieszka w Głogowie. Z wykształcenia ekonomista. Zanim został wójtem, prowadził działalność gospodarczą i był dyrektorem GOK – u w Białołęce. fot. Dorota Nyk
Rozmowa z Arturem Jurkowskim wójtem gminy Pęcław w powiecie głogowskim.

- Jaki teraz budżet ma pana gmina?
- Oscyluje w granicach 10 mln zł.

- A ile było jak pan objął funkcję?
- 4,8 mln zł.

- To spory skok. Skąd taka zmiana?
- To są środki zewnętrzne, które udało nam się uzyskać z różnych projektów. Zarówno polskich jak i unijnych. Sporo pieniędzy mamy na przykład z programów Ministerstwa Edukacji Narodowej. W zeszłym roku robiliśmy remont dachu budynku gimnazjum. W tym roku dostaliśmy na budowę boiska tartanowego. Jak się to wszystko zsumuje, to wychodzą spore środki.

- Trzy lata temu gmina w rankingu najbogatszych gmin wiejskich w Polsce, organizowanym przez czasopisma Wspólnota, była na 371 miejscu, teraz awansowała na 36. Co miało największy wpływ na to?
- Najbardziej zaważyły pieniądze, które dostaliśmy na budowę oczyszczalni ścieków z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska - 2,4 mln zł. To spora kwota. Wtedy - inwestycja kosztowała połowę rocznego budżetu gminy. Oprócz tego mieliśmy też pieniądze od Agencji Nieruchomości Rolnych, prawie 300 tys. zł na budowę drogi w Pęcławiu i wodociągu do Turowa. Dodatkowo jeszcze fundusz ochrony gruntów rolnych współfinansował nam budowę dróg dla transportu rolniczego. W tym roku tych środków powinno być jeszcze więcej i budżet jeszcze większy. Mam fajnie, bo rządzę niezbyt dużą gminą. Mogę sobie wszystko zaplanować, dobrze poukładać. Nie ma takiej miejscowości, która by czegoś nowego nie dostała.

- Co pan teraz planuje?
- Już jesteśmy po przetargu na budowę hali sportowej w zespole szkół w Białołęce. Kosztorys inwestorski opiewa na 2,4 mln zł. Ale po przetargu wyszło taniej, 1,8 mln zł. Oprócz tego budujemy boisko "Orlik". Będzie to właściwie kompleks boisk, który zostanie otwarty 1 września. Planujemy, że odbędzie się u nas dolnośląska inauguracja roku szkolnego, właśnie na otwarcie tego kompleksu. Z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich będziemy budowali wiejską świetlicę, to kwota ponad 600 tys. zł.

- A co z mieszkaniami komunalnymi?
- Jesteśmy w trakcie wykonywania projektu adaptacji budynku w Pęcławiu na mieszkania komunalne. Była tam stolarnia. W przyszłym roku będziemy się starali uzyskać połowę kosztów inwestycji z Banku Gospodarstwa Krajowego.

- Jak to się stało, że tak nagle z najbiedniejszejm, pana gmina zrobiła się taka bogata? Bo jest pan z PO i ma pomoc posłanki Ewy Drozd?
- Nie przeczę, że szukam wszędzie pomocy. Pani poseł jest w komisji oświaty, ale pomagają nam także i mają głos inne osoby, które uczestniczą przy podziale środków z ministerstwa edukacji. Próbujemy docierać do wielu. Nie jestem wyjątkiem, jeśli chodzi o pozyskiwanie środków dla gminy z różnych zewnętrznych funduszy. Podobnie jest choćby z Gaworzycami. Z wójtem Szwagrzykiem jeździmy do Warszawy i lobbujemy na rzecz naszych gmin. Chodzimy po ministerstwach i pozyskujemy środki. To nie jest tak, że my sobie administrujemy zza biurka. Jeździmy, trudno jest nas zastać w urzędzie. Gaworzyce i Pęcław to są gminy, które nie mają dochodów z tytułu posiadania KGHM-u na swoim terenie, ale brylują w uzyskiwaniu środków zewnętrznych z różnych innych źródeł. Raz na jakiś czas korzystamy również z pomocy pani poseł, czasami zatrzymujemy się w hotelu, w pokoju pani poseł. To obniża koszty takich wyjazdów. Jeździmy też do Wrocławia, do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, do urzędu wojewódzkiego, marszałkowskiego. Z województwa dostaliśmy dotację na budowę drogi Piersna - Wietszyce, w ramach narodowego programu budowy dróg lokalnych, tzw. schetynówek.

- Może to sposób: trzeba wybrać wójta, który ma kontakty w Warszawie, przełożenie na wyższe władze?
- Nie mam przełożenia, nie wywieram nacisku. Wpływ na to, że płyną do nas teraz środki, miało także to, że byliśmy biedną gminą z wielkimi zaległościami i potrzebami. Bo przy pomocy, którą uzyskujemy, jest również brany pod uwagę dochód gminy. Dzięki temu, że był niski, mogliśmy się starać o środki wyższe niż gminy od nas bogatsze. Po wskaźnikach widać już, że w przyszłości będziemy dostawali dużo mniejszą pomoc. Walczymy również o pewien prestiż. Chcielibyśmy równać do najlepszych. Ściągać inwestorów na swój teren. Osoby fizyczne, które zechciałyby u nas budować swoje domy. To są dla nas także korzyści w postaci podatków.

- Jakich inwestorów chcecie ściągnąć?
- Mamy ofertę dużej firmy, która na terenie naszej gminy chciałaby uruchomić tzw. zieloną elektrownię - na biogaz. Przedstawiciele tej firmy złożyli nam propozycję, na razie się zastanawiamy. Są pewne sprawy, których nie przeskoczymy, na przykład nie spełnimy wymogu posiadania transportu kolejowego. Nie mamy kolei. Ale jeśli będzie wola z obu stron, to być może jakoś się dogadamy. Ma to być spółka z udziałem gminy. Ale to przyszłość.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska