Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aż mnie wszystko boli, kiedy bezczynnie siedzę

Artur Matyszczyk
ALICJA STEMPELMieszka w Budachowie. Jest kierowniczką miejscowej biblioteki. Ma troje dzieci i pięcioro kochanych wnucząt.
ALICJA STEMPELMieszka w Budachowie. Jest kierowniczką miejscowej biblioteki. Ma troje dzieci i pięcioro kochanych wnucząt. fot. Paweł Janczaruk
Rozmowa z ALICJĄ STEMPEL, członkinią nowego stowarzyszenia Nasz Budachów

- Że też wam się tak chce, co środa przychodzić na spotkania do biblioteki. Nie lepiej posiedzieć w domu?
- Na siedzenie w czterech ścianach zawsze jest czas. A my, budachowianki, po prostu chcemy dla wsi coś zrobić. Mnie to osobiście aż wszystko boli, jak mam bezczynnie siedzieć. Trzeba działać, póki jest siła i są chętni. A nam ochoty do roboty nie brakuje. Dlatego między innymi zawiązałyśmy stowarzyszenie. Organizację, na której już od dawna nam zależało.

- A są ci chętni do działania?
- Pewnie. Praktycznie co tydzień schodzi się ponad 20 kobiet z całej wsi. Doszło nawet do tego, że nie możemy się doczekać kolejnego spotkania. Rozstając się w środę, już gorączkowo planujemy tematykę następnego zebrania. To nas łączy. I daje mnóstwo radości.

- A panów wam przypadkiem na tych spotkaniach nie brakuje?
- Przydaliby się, czemu nie. My ich nie wyganiamy. Ale oni mają w tym czasie inne zajęcia (śmiech).

- Ile razy już się spotkałyście?
- Do tej pory były cztery zebrania. Niewiele, ale stowarzyszenie oficjalnie zawiązało się raptem miesiąc temu. Myślę jednak, że z upływem czasu będziemy działać coraz prężniej. Nie tylko dla siebie, ale na rzecz całej wsi.

- Już coś dla mieszkańców zrobiłyście?
- W tej chwili na przykład pracujemy nad dekoracjami naszego kościoła.

- Co to będzie?
- Aniołki wycięte z białej pianki, obszyte złotymi ozdóbkami. Takie wiszące błyskotki. Niby nic, ale myślę, że dodadzą uroku naszej świątyni. No i tydzień temu pracowałyśmy do późnego wieczora nad przygotowaniem mikołajek.

- I co, udało się?
- Ojejku, co tu się działo. Zrobiłyśmy sto paczek. Jak zobaczyłam, ile dzieci się pojawiło, wystraszyłam się, że zabraknie dla wszystkich podarków. Na szczęście wystarczyło. Ale mało brakowało.

- Zabawy było pewnie co niemiara?
- Napiekłyśmy pysznych ciast. Zrobiłyśmy sałatki i wiele innych specjałów. Aż żal się było rozchodzić do domów.

- Co budachowianki szykują na najbliższą przyszłość?
- To, co wychodzi nam najlepiej. Niech pan zgadnie.

- Pierogi?
- Oczywiście (śmiech). Już niedługo spotkamy się na lepieniu naszych przysmaków. Niedługo jedziemy się zaprezentować do Świebodzina.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska