Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS UZ Zielona Góra: Chłopaki mają dużo zdrowia

Szymon Kozica 68 324 88 63 [email protected]
Bartłomiej Koprowski rozpoczął rundę rewanżową od mocnego uderzenia. W Ciechanowie zdobył dziesięć bramek.
Bartłomiej Koprowski rozpoczął rundę rewanżową od mocnego uderzenia. W Ciechanowie zdobył dziesięć bramek. fot. Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
- Po 60 minutach mogłem z ręką na sercu powiedzieć, że dałem z siebie wszystko. Ale miałem jeszcze siły, by zagrać następny mecz - mówi Łukasz Jarowicz, kołowy z Zielonej Góry, po sensacyjnym zwycięstwie w Ciechanowie.

Przypomnijmy. W sobotę nasz AZS UZ pokonał na wyjeździe lidera pierwszej ligi 30:27 (18:13). Ale "suchy" wynik końcowy nie oddaje tego, co działo się na parkiecie. Tuż przed przerwą akademicy prowadzili z Jurandem 14:7, a na początku drugiej połowy powiększyli przewagę do 23:13.
- Gospodarze myśleli, że to będzie spacerek, że Zielona Góra to chłopcy do bicia. Tymczasem po dziesięciu minutach już nie wiedzieli, co się dzieje. Potem dobiliśmy rywala - opowiada Jarowicz, który w sobotę rzucił sześć bramek. I nie ukrywa, że jest zaskoczony zwycięstwem. - Przed rundą rewanżową działy się niezbyt przyjemne rzeczy - przypomina.

Ma na myśli to, że w połowie sezonu z drużyną pożegnali się: Michał Nieradko, Grzegorz Piotrowski i Mateusz Wolski. Żaden nie zgodził się na propozycję klubu, by wszystkim zawodnikom zamrozić 50 proc. pensji, a pieniądze zostałyby wypłacone tylko w sytuacji, gdy zespół utrzymałby się w pierwszej lidze.
Przy takim osłabieniu kadrowym szkoleniowiec Marek Książkiewicz musiał zmienić taktykę w ataku i w obronie. I to był strzał w dziesiątkę. - Trenujemy szybką piłkę, wciąż biegamy. Nie ma miejsca na statykę. Nie czekamy, żeby ustawić atak pozycyjny, bo to nie zawsze wychodzi. Po stracie gola skrzydłowi są przygotowani na rozgrywanie szybkich środków - wylicza Jarowicz. - Mamy dużo zdrowia.
Obrotowy dodaje, że został tylko jeden zawodnik, który może łupnąć z dziewięciu metrów. Reszta musi kombinować, zwodem oszukać rywala, minąć go i przygotować sobie pozycję. Jarowicz przepycha się na kole, pomaga rozgrywającym i... sam na tym korzysta. - Nie pamiętam, kiedy ostatnio zdobyłem sześć bramek i kiedy koledzy zauważyli mnie tyle razy, co w sobotę - przyznaje. - Teraz na szóstym metrze zrobiło się więcej miejsca.

- Jak inne drużyny zobaczą wynik z Ciechanowa, to pomyślą sobie, że nie wiadomo jak się wzmocniliśmy. A my tylko zmieniliśmy taktykę - mówi trener Książkiewicz.
Ale trzeba pamiętać, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Po sobotnim zwycięstwie AZS UZ awansował z 11. miejsca na 10. Do dziewiątej w tabeli Ostrovii ma trzy punkty straty. I teraz jest szansa na skuteczną pogoń. Bo w sobotę akademicy jadą właśnie do Ostrowa. Na mecz nie o dwa, tylko o cztery "oczka".

Słodkie okazje z wysokimi rabatami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska