W sobotę nasz AZS UZ niespodziewanie zremisował wyjazdowy pojedynek z Orlikiem Brzeg. Z jednej strony nie powinniśmy stracić punktu z tak słabym przeciwnikiem. Z drugiej - musimy się cieszyć, że wyrwaliśmy to "oczko".
Zaczęło się od bramki dla gospodarzy, ale po chwili, za sprawą Bogumiła Buchwalda, było już 3:1 dla akademików. - Po tych trzech bombach Boguś dostał plastra i został wyłączony z gry. A pozostali nie spisywali się najlepiej - relacjonuje Grzegorczyn.
Mimo to, goście sobie radzili. W 13 min, po akcji Michała Skrzypka, prowadziliśmy 7:4. Sześć minut później ten sam zawodnik trafił na 9:6. Niestety, potem oddaliśmy pole rywalom, którzy przed przerwą wypracowali sobie trzy gole zaliczki.
W drugiej połowie od razu dostaliśmy potworny cios. Od stanu 16:14 straciliśmy pięć bramek z rzędu! Co gorsza, tak potężna przewaga Orlika utrzymała się do 43 min, wtedy było 24:17. - Ale wreszcie nastąpiła nasza dobra passa. Trafiliśmy kolejno osiem razy! A serię rozpoczął i zakończył Kamil Nogajewski - dodaje kierownik drużyny.
Szkoda, że zamiast iść za ciosem, akademicy nieco spoczęli na laurach. Prowadzili 26:25 i... dali sobie rzucić cztery gole z rzędu. Była 56 min, wynik 29:26, widmo porażki z przedostatnim zespołem zaglądało w oczy, czas uciekał, grunt palił się pod nogami. I właśnie dlatego powinniśmy się cieszyć, że Mateusz Naruszewicz, Skrzypek i Cyprian Kociszewski zdołali doprowadzić do remisu i uratowali punkt.
Okazja do rehabilitacji już w sobotę. O 18.00 podejmujemy lidera, czyli MKS Poznań.
ORLIK BRZEG - AZS UZ ZIELONA GÓRA 29:29 (16:13)
AZS UZ: Kwiatkowski, Mielczarek, Madaliński - Buchwald 8, Kociszewski 6, Nogajewski 5, Naruszewicz i Skrzypek po 4, Kłosowski i Radny po 1, Karp, Orliński, Szarłowicz, Urbańczak, Walkowiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?